Wydaje mi się, że buddyzm i chrześcijaństwo mają jedną wspólną cechę. To, co buddyści określają jako Wielkie Źródło Życia i Ten, którego my nazywamy Duchem Świętym, mieszka w nas, otacza nas. Jednak między tymi religiami są różnice i te różnice muszą być jasno wyrażone. Jeśli tego zabraknie, to utracimy coś bardzo Odpowiedzi Katolicy to odłam chrzescijanstwa. W chrzescijanstwie jest duzo odlamów. To taki tata tych religii. Katolik jest chrzescijanem etc. FanciaK odpowiedział(a) o 23:35 Katolik chodzi do kościoła "na pokaz", albo bo mu mama każe, a chrześcijanie już wygineli. Taka smutna prawda. Newborn odpowiedział(a) o 03:56 Chrześcijaństwo to religia, której członkowie wychwalają Boga i przestrzegają dokładnie jego Prawa. Katolicyzm to odłam chrześcijaństwa, różniący się od niego tym, że jest momentami wymieszany z pogaństwem, a jego wyznawcy modlą się do figur i obrazów, choć drugie przykazanie Dekalogu wyraźnie tego zabrania. Aczkolwiek z drugim przykazaniem jest taka dodatkowa heca, że zostało ono usunięte z katechizmu, dlatego przykazanie dziesiąte „Nie pożądaj żony bliźniego swego, ani żadnej rzeczy, która jego jest" zostało bezsensownie podzielone na pół. Taka sytuacja. Żadna ponieważ pierwszy raz sława katolicki użył Tertulian w I w trzeba zauważyć, że wcześniej katolicy byli nazywani chrześcijanami. Nazwa katolicki wzięła się od słowa katolikos co znaczy powszechny, protestantyzm, prawosławie czy anglikanizm są odłamami chrześcijaństwa, zaś Kościół Katolicki został założony przez Jezusa. Jakby nie patrzeć to wszystkie odłamy powstały właśnie z katolicyzmu. Chrześcijaństwo to religia, której wyznawcy wierzą, że Jezus jest Synem Bożym, który odkupił ludzkie grzechy oddając się w ofierze - umierając na krzyżu. Katolicyzm jest jednym z wyznań chrześcijańskich podobnie jak protestantyzm czy prawosławie. Te przykładowe trzy odłamy różnią się wieloma rzeczami, jednak łączy je najważniejsza rzecz, czyli właśnie uznanie Jezusa jako mylą chrześcijaństwo z judaizmem, którego wyznawcy wierzą w Boga, jednak nie uznają Jezusa jako mesjasza. W chrześcijaństwie jest wiele odłamów,najwieksze to protestanci prawosławni i też się tam dzielą protestanci na Baptystów anabaptystow,luteran,anglikan,zielonoswiatkowcow,metodystow,adwentystow i innych Katolicy się dzielą glownie na rzymskich i greckich,katolicy uznają papieża i tym się różnią od innych chrześcijanZ tego uznawania papieża idą kolejne rzeczy - sakramenty,celibat,kult maryjny świętych i aniołów,metaforyczne podejście do Księgi Rodzaju,kult obrazów i figur , zakaz antykoncepcji sztucznej(dozwolona jest naturalną jedynie) i inne Mihrimah odpowiedział(a) o 21:30 Chrześcijaństwo ma różne odłamy katolicyzm Uważasz, że znasz lepszą odpowiedź? lub udostępniania. Wtedy bowiem jakościowa różnica pomiędzy mistykami i filozofami, zamiast w ich arbitralnej subiektywności, znajduje swą obiektywną podstawę w immanentnych Bogu różnych sposobach się przed nimi odsłaniania. Jakkolwiek każda z trzech figur tak przedstawianego Boga ma być uobecniającym jego całość, niezbędnym i Mecenas Jacek Potulski, głęboko wierzący katolik, od lat broni w sądzie prawa Adama Nergala Darskiego z zespołu Behemoth do wolnej wypowiedzi artystycznej. Jak to możliwe, że człowiek, który ma na telefonie aplikację biblijną, z której chętnie korzysta, wierzy, że Nergal ma prawo do podarcia Biblii? Sebastian Łupak: Jest pan człowiekiem wierzącym?Mecenas dr hab. Jacek Potulski: Jestem wierzącym katolikiem, praktykującym nawet częściej niż co niedzielę. Uczęszczam na rekolekcje czy roraty, które są fajnym początkiem zimowego dnia. I jakoś nie widzę młodych, ogolonych na łyso narodowców z Marszu Niepodległości modlących się na porannych jeszcze pan robi w Kościele?Jako rodzina jesteśmy członkami Wspólnoty Rodzin - to swego rodzaju stowarzyszenie, w którym dzielimy się swoją religijnością, swoją wiarą, pomagamy sobie, wspólnie jeździmy na rekolekcje, biegamy, oglądamy "Star Wars" i chodźmy na mecze. Wiara i nauczanie Chrystusa są dla pana ważne?To jest dla mnie azymut. Bycie chrześcijaninem to dobry sposób na życie, a jeszcze lepszy na śmierć. To jest kompas i dodatkowe wsparcie w codzienności, które ułatwia wiele decyzji. To również sztuka wyboru – chrześcijanin powinien swoimi czynami pokazywać swój wybór religijny. Różnie to wychodzi, mnie pewnym momencie musiał pan podjąć decyzję czy bronić – jako adwokat – Adama Nergala Darskiego, lidera zespołu Behemoth. Nie miał pan, chrześcijanin, konfliktu sumienia, że broni człowieka, który w wywiadach określa się mianem satanisty?Istota pracy adwokata polega na tym, że broni się ludzi w trudnych sytuacjach – tutaj człowieka oskarżonego. To są czasem osoby bliskie nam intelektualnie czy moralnie, a czasem bardzo odległe. Jeśli bronię jakiegoś oskarżonego, to nie znaczy, że podzielam jego poglądy religijne czy społeczne. Adam Darski doskonale wie, że ja jestem osobą wierzącą. Ja bronię go przed odpowiedzialnością karną, a nie religijną. Jako katolik bronię też osób oskarżonych o zgwałcenie, zabójstwo czy oszustów podatkowych. Więc z reguły nie podzielam poglądów osób, które popełniły czyn zabroniony. Ale ja widzę przede wszystkim człowieka, a każdy człowiek ma w sobie jakiś element dobra. Choć, przyznam – z drugiej strony – zdarzały się na panie, które przed procesem groziły mi, że moje dzieci będą w piekle z tego powodu, że bronię East NewsPrzyjrzyjmy się zachowaniu Darskiego. W czasie koncertu w klubie Ucho w Gdyni podarł Biblię, krzycząc "żryjcie to gów…". Dla pana Biblia to jest gów..?Dla mnie Biblia to punkt odniesienia i wartość życiowa. Staram się w swoich wyborach odnosić do Niej – czasem upraszcza to nawet aplikacja z "czytaniami na dziś". Ale w zachowaniu Nergala nie było przestępstwa. Ten występ był skierowany do pewnej grupy odbiorców, którzy przyszli na koncert i oczekiwali konkretnych treści. Ewidentnie nie były to treści chrześcijańskie. I oni te treści dostali i nikt z nich nie czuł się urażony. Koncert był w klubie, na drzwiach było napisane, że nie można nagrywać występu. Ludzie weszli dobrowolnie na ten koncert. Później bronił pan Nergala w sprawie o rzekome znieważenie godła polskiego. Zespół Behemoth reklamował swoją trasę koncertową "Rzeczpospolita Niewierna" plakatami, na których w symbol orła białego wpisany był odwrócony do góry nogami krzyż. Krzyż jest dla pana ważny?Tak, to element mojej Nergal odwrócił go do góry nogami jak symbol satanistów…Z perspektywy sprawy karnej jest to element tożsamości zespołu. Kwestia jest taka: czy jako chrześcijanin mam prawo ograniczać elementy narodowe mojego państwa do przekazu, który tylko mi jest bliski?Czyli?Jeśli zrobimy tęczowego orła, to czy on nie pokaże, że osoby LGBT też identyfikują się z polskością? A jeśli Nergal wpisuje elementy bliskie jego twórczości w symbol orła białego, to stwierdzamy..…że Polska jest też miejscem dla satanistów?A nie jest?Dla mnie bomba! Ale dla chrześcijanina?A dlaczego nie? Sataniści mogą w Polsce funkcjonować. Nie ma formalnego zakazu. Sądzę, że jeśli ktoś ma inny system wartości i nie godzi on w swobody i wartości innych osób, to dlaczego nie? Jesteśmy wolnym East NewsI to pana nie dotyka, tak po ludzku?To jest moja praca. W sensie zawodowym widziałem gorsze rzeczy. Prawo karne to są gorsze historie. Występ muzyka w klubie to jest nic w porównaniu z opowieściami zgwałconej ofiary albo rozprawy, gdzie zeznaje matka zabójcy, a potem matka ofiary, której drugie dziecko zostało właśnie zamordowane. Zło jest zupełnie gdzie indziej. Jeśli ja nie śpię przez pracę, to po sprawie, gdzie chłopak zabija swoją młodą żonę. Albo jak gwałcona osoba, broniąc się, morduje swojego oprawcę. Nergal nie zagraża mojej stabilności w ogóle istotą chrześcijaństwa jest się modlić za osoby, które zrobiły coś się za zabójcę Pawła Adamowicza?Ja znałem pana prezydenta, uczył mnie i to jest dla mnie trudne. Ale trzeba się modlić, za tych, którzy naprawdę mają przerąbane. Jak ktoś tonie, to mu podajesz rękę. Także kiedy tonie moralnie. Czyli chrześcijanie powinni się modlić za Nergala?Nawet się modlili, gdy był w szpitalu, chory na karmił psa chrupkami w kształcie krzyża i nagrał utwór "God = Dog", czyli Bóg = Pies…Nie słuchałem, ale wiem, że taka piosenka do tego pokazał na swoim profilu społecznościowym Chrystusa, który zamiast na krzyżu, wisi na gumowym penisie…To jest rzeźba. Pokazał ją na Facebooku. W tej sprawie toczy się właśnie postępowanie…Źródło: East NewsU Nergala jedno postępowanie się kończy, a kolejne zaraz zaczyna. W sprawie rzekomego zbezczeszczenia godła Nergal został uniewinniony, potem wyrok uchylono i sprawa wraca do ponownego rozpatrzenia w przyszłym roku. Ale jeśli chodzi o podarcie Biblii, to Nergal został uniewinniony…Tak. 18 sędziów w tej sprawie w sumie instancja, druga instancja, Sąd Najwyższy, powrót, kasacja, znów Sąd Najwyższy. Dla porównania w sprawie Amber Gold orzekała jedna sędzia. A teraz będzie trójka w sądzie odwoławczym…Wynika z tego, że ochrona Boga i wartości chrześcijańskich jest dla Polaków ważniejsza niż cokolwiek mojej perspektywy twierdzenie, że prawo ludzkie może chronić Boga, jako istoty najwyższej, jest absurdalne. My ludzie wmawiamy sobie, że mamy kompetencje i siłę bronić Boga Wszechmogącego. Jeśli wierzymy, że jest wszechmogący, to nie potrzebuje ludzkiej ochrony. A część z nas uzurpuje sobie prawo do ochrony nie można obrazić uczuć chrześcijan?Można. Gdyby ktoś wtargnął do kościoła w czasie mszy świętej i ukradł komunię świętą (komunikant) czy oddał mocz na krzyż – a to są niestety prawdziwe historie – to czułbym się zdegustowany i urażony. Jako chrześcijanin i jako jest różnica między podarciem Biblii przez Nergala w klubie na koncercie a oddaniem moczu na krzyż w kościele?Bo kościół jest miejscem przeznaczonym do kultu. A Nergal drze Biblię w klubie muzycznym. A Chrystus na penisie?Rzeźbę pokazuje na swojej stronie internetowej, co do której wszyscy wiedzą, że tam mogą być treści, które ich urażają. Jeśli pakujesz się na stronę instagramową Nergala, to może tam być coś, co cię obraża. Jeśli razi mnie pornografia, to nie wchodzę na strony pornograficzne. A jeśli razi mnie disco polo, to nie oglądam jeśli nie chcę, żeby obrażano moje uczucia, to nie kupuję biletu na koncert Behemotha?To proste jak budowa cepa: jeżeli wiem, że coś może mnie obrazić, to ja tam nie East NewsMoże zacytujmy artykuł 196 o obrazie uczuć religijnych…"Kto obraża uczucia religijne innych osób, znieważając publicznie przedmiot czci religijnej lub miejsce przeznaczone do publicznego wykonywania obrzędów religijnych, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności lub karze pozbawienia wolności do lat dwóch".To dobry artykuł?Moim zdaniem tylko czyn popełniony w zamiarze bezpośrednim powinien podlegać odpowiedzialności bezpośredni polega na tym, że ja chcę obrazić uczucia religijne innych ludzi, a nie tylko na to się chciał czy nie?Zakładam, że nie. Nergal chciał stworzyć dzieło sztuki, wypowiedź artystyczną, skierowaną do swoich fanów. To może nawet być kontrowersyjna instalacja. Ale robił ją, żeby pokazać swoje antyreligijne co powinniśmy zmienić w artykule 196?Słowa "kto obraża" na słowa "kto chcąc obrazić".Jaka jest różnica?Jak gość idzie do kościoła i oddaje mocz przy komunikantach, to on chce na pewno obrazić uczucia religijne. Ale jeśli ktoś robi instalację artystyczną, nawet w kontekście religijnym, to co innego. Uważam, co do zasady, że ktoś, kto obraża wiernych w kościele, powinien ponieść East NewsCzyli chłopak, który twierdzi, że go bolą zęby i w czasie mszy św. chowa komunię św. do kieszeni, obraża uczucia katolików? Księża z Bełchatowa zatrzymali go w mam żadnych wątpliwości, że jeśli ktoś wyjmuje hostię, zamiast ją połknąć, jeśli wyjmuje z ust ciało Chrystusa, to z perspektywy tych księży to mogło obrażać ich uczucia religijne. Więc dobrze, że go przytrzymali, wezwali policję, a na koniec kazali mu hostię połknąć?Nie wiem do końca, jak to wyglądało. Nie wiem, czy było tak, jak to pokazywały media. Nie wiem, czy późniejsze zachowania wobec tego dziecka były zasadne. Bardziej obraża moje uczucia religijne mężczyzna, który przyjmuje Pana Jezusa, a wcześniej znęcał się nad małżonką. Boga obraża o wiele bardziej to, co jest w sercu, niż to, co jest w w kształcie waginy na Marszu Równości w Gdańsku pana obraża?Szacunek dla innych ludzi kazałby chyba powściągnąć swoją wolność artystyczną w miejscu publicznym, czyli w czasie parady na ulicy. Jeśli kochamy innych i oczekujemy szacunku, to sami nie powinniśmy się wyśmiewać z gejów, lesbijek, muzułmanów i katolików. Nie można szanować człowieka i jednocześnie nim East NewsCzy pan może zrozumieć tych katolików, którzy mają problem z Nergalem i oskarżają go o obrazę uczuć? Może pan wejść w ich buty, zobaczyć wiarę ich oczami?Oczywiście jestem w stanie sobie wyobrazić, że ktoś się czuje obrażony. Ale w mojej ocenie wiele tych działań ma charakter koniunkturalny, wynikający z próby pokazania siebie, zyskania poparcia, zaplusowania w jakieś opcji politycznej, zaplusowania u księdza proboszcza. To jest forma kreowania siebie na obrońcę nie wierzy w szczere intencje ludzi obrażonych utworem "Bóg = Pies"?Wierzę. Mam kolegę w Ordo Iuris, co do którego jestem przekonany, że on kieruje się w działalności publicznej wyłącznie dobrymi intencjami. Złoty pana wizja Polski, gdzie jest miejsce i dla Nergala, i dla ludzi LGBT oraz wizja Polski pańskiego przyjaciela z Ordo Iuris, gdzie LGBT jest zboczeniem i dewiacją deprawującą nasze dzieci, to są dwie różne wizje kraju. One się teraz ścierają na poziomie tworzenia prawa, ustaw, zakazów, penalizacji…To jest pytanie o to, czy chrześcijanie powinni domagać się od państwa tworzenia reguł, które są zgodne z ich nie do końca się z tym zgadzam. Kościół, jak każda instytucja publiczna, ma prawo domagać się tworzenia określonych praw. Ale posłowie są emanacją całego społeczeństwa, czyli powinni uwzględniać także poglądy innych. Nawet jeśli jestem posłem katolikiem i mój Kościół oczekuje ode mnie pewnych regulacji prawnych, ja nie mogę tworzyć reguł wyłącznie dla mojej tylko 40 procent Polaków chodzi do Kościoła. Jesteśmy krajem, gdzie z roku na rok spada liczba uczestników obrzędów religijnych, w szczególności wśród młodzieży. To także wina nas - naszego Kościoła. Jak słyszę od moich dzieci, że one chcą chodzić do kościoła, to jestem szczęśliwy. Ale coraz mniej ludzi to ten odwrót od Kościoła?W mediach, publicznie, widać to, co złe. Jest to obraz w mojej ocenie zafałszowany czy po prostu nieprawdziwy. Nie dostrzegamy siostry Chmielewskiej, Fundacji Chleb Życia, rozdawania jedzenia bezdomnym, codzienności duszpasterskiej, która jest ciężką pracą. Tego nie co widać?Pedofilię, pychę, drogie samochody i daniele w parku. Ale to nie jest prawdziwy czy jedyny obraz chrześcijaństwa. To nie jest chrześcijaństwo po daniele to w parku abpa Sławoja Leszka Głodzia. Dlatego stał pan pod kurią gdańską, domagając się jego dymisji?Jako osoba wierząca, nie mogę machnąć ręką na to, że mój Kościół popełnia błędy. Kościół to też moje miejsce i chcę się nim cieszyć. Potrzebny mi sprawny, silny Kościół, który da mi oparcie w trudnym dla mnie momencie. Jak można, jak to robiła posłanka Krystyna Pawłowicz, obrażać ludzi, a potem być głęboko rozmodlonym? Jak można, jak wicepremier Włoch Matteo Salvini, określać się mianem chrześcijanina i zakazywać, żeby statki z uchodźcami wpływały do włoskich portów?Nasi chrześcijańscy politycy też nie chcą przyjmować uchodźców…My nie wykazaliśmy solidarności nie tylko wobec tych ludzi, którzy toną na Morzu Śródziemnym. Również nie podaliśmy ręki naszym przyjaciołom z Włoch, którzy uchodźców ratują. My uwielbiamy słoneczną Italię: słońce, wino, jedzenie. Ale jak mamy im pomóc, odciążyć ich w przyjęciu uchodźców, to już nie! Co to za problem, żeby 40-milionowy naród pomógł kilku tysiącom uchodźców? A potem ci nasi chrześcijańscy politycy tańczą i falują na spotkaniu u ojca mówią, że uchodźcom należy pomagać na miejscu…Czyli gdzie? Na dnie oceanu?Abp Głódź mówił w Gdańsku o Syryjczykach: "Niech tam u siebie żyją, pracują i cieszą się własnym niebem".To tak, jakby powiedzieć mieszkańcom Warszawy w 1944, żeby się cieszyli niebem na by było, żeby abp Głódź odszedł?W mojej ocenie tak. Udowodnione zachowania księdza arcybiskupa godzą w dobre postrzeganie Kościoła. Instytucja wie o tych patologiach i nie robi nic. To jest nie w porządku wobec nas, wiernych. A nas, jego owieczki, to czy mnie, jako niewierzącego, powinno to obchodzić?Jeśli biskup zaczyna decydować o polityce, obstawia urzędy czy urządza spółki skarbu państwa, to idea rozdziału Kościoła od państwa powinna nadal w Polsce obowiązywać?Tak, także dla dobra Kościoła. Kościół instytucjonalny powinien się zająć czymś innym niż polityką. Przede wszystkim opieką duszpasterską. Niech się zajmie też pomocą ubogim i bezdomnym. Notabene często tak robi. A państwo nie powinno automatycznie realizować tylko postulatów Kościoła, tak samo jak nie powinno realizować postulatów np. wyłącznie to pogodzić?W mojej ocenie - państwo powinno powiedzieć: wy, dziewczyny, macie rację tutaj, a wy księża macie rację tutaj. Dogadajmy East NewsCzy w Polsce mamy teraz przechył w jedną, kościelną stronę?Dam przykład. Trybunał Konstytucyjny lawiruje w sprawie aborcji osób upośledzonych, czyli dotyczącej głównie osób z zespołem Downa. Zakładam, że Trybunał wkrótce, po ewentualnym kolejnym wniosku poselskim, orzeknie tak, jak pasuje obecnej jak?Trybunał uzna, że aborcja tzw. eugeniczna, czyli dotycząca osób z zespołem Downa, jest zakazana. Taka skarga była skierowana do Trybunału i tak pewnie Trybunał po jej ponowieniu ją będzie zwycięstwo chrześcijan?Moim zdaniem nie będzie to dobre rozwiązanie, bo nie ma jedności poglądów w tym zakresie. Ja uznaję, że to jest istota ludzka, która ma duszę i że nie można jej zabić. Ale nie wszyscy tak uznaję, że to wciąż płód, który można poddać aborcji…No właśnie. Dowiemy się kiedyś, kto z nas miał rację. Ale póki co w tym zakresie nie ma jednolitości poglądów w Polsce czy w Europie. Więc dlaczego osoba niewierząca ma przyjmować moje poglądy? Należy szanować poglądy innych, ale niekoniecznie narzucać pan, nawet uznając, że płód ma duszę, uznaje także moje prawo do innego punktu widzenia?Ja nie uważam, że aborcja jest moralnie dobra, ale nie chcę, żeby każdy jej przejaw był w Polsce przestępstwem. Państwo świeckie musi ważyć różne argumenty. Nam facetom łatwo się na ten temat gada. Pamiętajmy jednak, że 70 procent osób, które zajmują się dziećmi niepełnosprawnymi, to są samotne matki. Państwo da im jednorazowo 4 tysiące złotych i zostawi je samymi sobie. Jak tak bardzo komuś zależy na ochronie życia, to niech pomogą tym matkom w wychowaniu tych niepełnosprawnych dzieci. Wiara na transparentach dobrze wygląda, ale dużo gorzej później z pana znajomi z Ordo Iuris narzucą nam w końcu swoje poglądy i zaostrzą prawo aborcyjne?Tak najprawdopodobniej co wtedy?Aborcja w Polsce będzie kwestią ceny. Co za problem wsiąść w samolot i polecieć do Hamburga?Kobieta musi wziąć wolne z pracy, umówić się w zachodniej klinice, kupić drogi bilet lotniczy. To 800 euro za zabieg, plus loty, plus hotele. W sumie ponad 1000 euro?Hipokryzja jest wpisana w naszą legislację. Kogo będzie stać, to wyjedzie. Zamożni sobie poradzą. Ale my nie możemy tworzyć regulacji tylko dla rzeczą, którą Ordo Iuris blokuje, jest wprowadzenie nowoczesnej edukacji seksualnej do szkół. Katoliccy rodzice przynoszą gotowe formularze: oświadczenia zastraszające nauczycielki i dyrektorki szkół. Szkoła się boi, więc temat umiera…To jest niedopuszczalne, że szkoły się uginają. Widziałem takie oświadczenie, gdy w bardzo dobrej szkole mojej córki w Gdyni miały się pojawić edukatorki z co?I rodzice to zablokowali. Byłem wściekły. Wiedza jeszcze nikomu nie zaszkodziła. Seksualność jest elementem naszego życia. To jest nienormalne, że się tego zakazuje. Nawiązując do expose pana premiera – konieczna jest normalność. A normalne jest, że rodzice niegodzący się na edukację seksualną po prostu nie posyłają na nią dzieci. I później ponoszą konsekwencje takiego wyboru. A wystarczyłoby, żeby w takich sytuacjach dyrekcje szkoły zapytały jakiegoś prawnika o zdanie. Żadne konsekwencje szkole nie grożą. Ale to zastraszanie jest strasznie jest prawnikiem. Zabrał pan głos w tej sprawie?Tak, na WhatsAppie klasy mojej córki. Tłumaczyłem. Ale tamci rodzice poszli do dyrektorki i zablokowali to mimo córka nie ma więc takich zajęć z edukacji seksualnej, mój syn, póki co, też nie. To nasza córce książkę Anji Rubik. Pogadam z nią. My, świadomi rodzice, sobie poradzimy. Ale ci rodzice, którzy sobie nie radzą z tym tematem i boją się go, przegrają. I taki ojciec, który wymachiwał różańcem, zostanie dziadkiem, bo jego 16-letnia córka zaszła w przyznać Ordo Iuris, że są w tym zastraszaniu szkół bardzo tam jest dużo dobrych, merytorycznych, kompetentnych się pan, że religia jest w szkole?Tak, bo to dla mnie i dzieci wygodne. Ale jak są dwie religie, a jedna fizyka, to się zastanawiam, czy to ma sens. Albo dwie religie i jedna wiedza o właśnie – wiedza o kulturze. Czy czeka nas Polska, w której zakażemy Nergalowi kontrowersyjnych występów?Ja go będę dalej bronił – to moja praca. Wolność słowa nie jest co prawda absolutna, ale jest bardzo ważna. To nasz wolność słowa – nawet w zamkniętym pomieszczeniu klubowym - nie jest absolutna?Pamiętajmy: nazizm zaczął się w bierhalle, w małej piwiarni w Monachium. Więc jeśli w zamkniętym pomieszczeniu narodowcy nazywają kogoś "czarnuchem", to nie jest wcale dobre. Bo potem oni wyjdą z tej sali i znajdą osobę o ciemnym kolorze skóry w mieście. Bywa, że słowa zabijają. A to już może być bardzo niebezpieczne…
Joe Biden będzie dopiero drugim prezydentem USA katolikiem. Pierwszym był John F. Kennedy, który przecież dziś jest również (zmitologizowaną) ikoną lewicy. Katolicy musieli czekać na swojego przedstawiciela w Białym Domu ponad pół wieku. Jest to znaczące w historii USA.
{"type":"film","id":491960,"links":[{"id":"filmWhereToWatchTv","href":"/film/Saga+%22Zmierzch%22%3A+Ksi%C4%99%C5%BCyc+w+nowiu-2009-491960/tv","text":"W TV"}]} powrót do forum filmu Saga "Zmierzch": Księżyc w nowiu 2009-11-30 10:15:36 Postanowiłam napisać kilka słów, żeby obalić powtarzający się na forach mit, jakoby Kościół Katolicki popierał Zmierzch. Zetknęłam się z takimi opiniami ( dlatego, że rzekomo Z. promuje czystość przedmałżeńską, jest przeciw aborcji, etc.) i nie są one prawdziwe. o pierwsze, Zmierzch wcale nie promuje czystości - gdyby promował, to Bella nie naciskałaby na Edzia, żeby w końcu się z nią drugie, nie promuje też zakazu aborcji, bo idealny wzór cnót doktor Cullen namawia Bellę do zabicia nienarodzonego dziecka (potworka?)Po trzecie, bohaterami są "dobre" wampiry - nie ma ich w realu, lecz od dawna w kulturze i mitologii symbolizują siły demoniczne/zło. "Dobre" wampiry są równie bezsensowne jak "dobra" magia i "dobrzy" przestępcy. Trudno, żeby KK zgodził się z takimi tezami. Po czwarte - bohaterowie wyraźnie mówią, że (jako wampiry) są potępieni. Potępienie to wedle katechizmu stan śmierci duszy, przynależność do szatana na wieki. Bella decyduje się na ten stan tylko dlatego, bo podoba jej się przystojny wampir i żywi ona do niego gorące emocje. Wychodzi więc na to, że emocje i uczucia ziemskie są wazniejsze od wieczności i życia po śmierci. nie wiem, jak KK mógłby się z tym piąte, związek promowany przez książkę jest przykładem dewiacji. Tak, to modne słowo, wszyscy z niego szydzą, ale innego jeszcze nie wynaleziono. Jak nazwać sytuację, gdy ktoś żywi się krwią (zwierząt czy ludzi)? Argument o rzeczywistości baśniowej nie ma racji bytu, gdyż powieści Meyer rozgrywają się nie w żadnym wyimaginowanym świecie, lecz w codzienności: szarej i zwyczajnej. Po szóste, oficjalne stanowisko Watykanu pojawia się w licznych opracowaniach, magazynach, na stronach internetowych. Nie mam zamiaru kogokolwiek przekonywać do chrześcijaństwa, nie interesują mnie też ciągnące się w nieskończoność dyskusje na temat tego, co robi Kośćiół, jakie są dzisiejsze czasy, co kogo w tym bawi i śmieszy, co kto mysli na ten temat. Chcę po prostu przedstawić fakty: Zmierzch nie zgadza się z chrześcijańską wizją świata. Jezeli ktoś nie akceptuje tej wizji świata, jego sprawa. Nie będę go przekonywać. Jeżeli akceptuje - zastanowi się nad tym i wyciągnie wnioski. Każdy ma prawo do własnego zdania. Niemniej jednak nie piszcie, że Kościół lubi Zmierzch, bo to tak jakby ktoś pisał, ze Dalajlama lubi kotlety wieprzowe ze słoninką. użytkownik usunięty sarimatian O matko, jakie długie!Nie, zdecydownaie nie teraz, bo musze napisać biograficzną notkę nt. Olivera Reeda. Ale w wolnej chwili poczytam, bo zapowiada sie niezła zabawa ;)"Spokojnie to tylko awaria" - jak ja nienawidze tego tekstuu!!!!!! dawno go co prawda nie widziałam, ale może lepiej nie krakać, bo a nuż wróci skusysyn... Ponieważ strasznie dużo offtopów się zrobiło przy czym podziwiam u Ciebie Lorinna chęć zalewania offtopami własnych tematów i nie dziwię się, że byłas w czołówce użytkowników wymienianych jako najbardziej aktywni w schodzeniu z właściwego tematu dyskusji, to napiszę, że odpowiadam teraz na post: " Lorinna 9 grudnia 2009 9:47 " No właśnie - w końcu wypadałoby się zdecydować czy mówimy o wartościach chrześcijańskich, czy o stanowisku KK. Bo zatytułowałaś ten temat "Zmierzch a wartości chrześcijańskie", a w jego wnętrzu zaczęłaś pisać o stanowisku KK. Kiedy poruszyłam tematykę bycia dobrym, szlachetnym, wiernym - tego, jakiego typu zachowania promuje "Zmierzch" - przeszłaś nad tm zupełnie obojętnie kontynuując offtopowanie. Odnośnie np. aborcji stwierdziłaś, że "Zmierzch" jest proaborcyjny. Właściwie raczej nie "Zmierzch" tylko dalsze tomy, ale rozumiem, że mówimy o cyklu "Zmierzch". I trzymając się sedna - stwierdziłaś, że jest proaborcyjny tylko dlatego, że ta tematyka tam jest poruszana i dana postać namawia do aborcji. Wyżej, w wymianie postów z Uzą, doszłaś w końcu do wniosku, że jednak "Zmierzch" jest antyaborcyjny. Czyli zmiana stanowiska o 180 stopni. Przy okazji dowiedziałam się jeszcze, że w całej historii jest zagrożenie życia matki, co jest według mnie istotne z wielu względów, a choćby takiego dlaczego ktoś w ogóle namawia do aborcji. Bo jest jednak duża różnica między sytuacją, gdy usuwa się dziecko mimo braku zagrożenia życia bądź zdrowia matki, a sytuacją gdy owo zagrożenie występuje. Co więcej ktoś wyżej też celnie zauważył, że nie można w tak prosty sposób oceniać wydźwięku danej książki czy filmu - że jak się w niej/nim pojawia kwestia np. aborcji czy jedna z postaci do aborcji namawia, to od razu jest to utwór proaborcyjny. Bo tak samo biorąc pod uwagę ilość zdrad, okrucieństwa i morderstw zawartych w Biblii trzeba by uważać, że jest to księga namawiająca do czynienia tego wszystkiego. I w tym momencie powstaje też istotne pytanie. Czy Ty w w tym temacie właściwie wypowiadasz swoje poglądy i te swoje poglądy zmieniłaś (chodzi mi o te odnośnie aborcji) czy nadal uważasz, że opisujesz stanowisko Kościoła Katolickiego. Jeśli to ostatnie, to wychodzi na to, że nie zgadzasz się ze stanowiskiem KK. A jeśli tak, to właściwie po co tak silnie je propagujesz bez stwierdzenia, że takie jest stanowisko KK, ale osoba wierząca ma prawo mieć inne zdanie wcale nie stojące w sprzeczności z jej wiarą i wartościami chrześcijańskimi. Kolejna kwestia - i tu od razu przyznam, że ja się w tym nie orientuję - ale jak powinno być ogłoszone i przez kogo wydane stanowisko KK wobec tego typu sprawy? No bo właściwie na czym opierasz ten swój temat jeśli chodzi o takie faktycznie ważne podstawy czyli jakieś oświadczenia Watykanu czy coś. Wiem, że piszesz, że "oficjalne stanowisko Watykanu pojawia się w licznych opracowaniach, magazynach, na stronach internetowych". Ale czy naprawdę Watykan ogłosił jakie ma stanowisko odnośnie "Zmierzchu" i czy np. stwierdza, że "Zmierzch" jest proaborcyjny? Pytam dlatego, że nadal usiłuję dociec czy w końcu zmieniłaś swoje zdanie czy nie zgadzasz się ze stanowiskiem Watykanu i jednocześnie uważasz, że to nie szkodzi Twojej wierze. Bo przecież cudzą niezgodność poglądów z poglądami KK uważasz za niewłaściwą lub niebezpieczną dla tej osoby. Albo np. podważającą jej do tego nieszczęsnego zdania o Dalajlamie. Było ono w Twoim wpisie tak niefortunne dlatego, że użyłaś jego osoby i jego podejścia do filozofii i religii w wypowiedzi kłócącej się ze stylem zachowania Dalajlamy. Zwróciłam na to uwagę, bo jak już pisałam, ten temat prezentuje ślepe zapatrzenie w jakieś zasady KK bez pamiętania o podstawowych wartościach religii chrześcijańskiej. Przykładem tego jest właśnie ta kwestia aborcji. Nie bierzesz pod uwagę wydźwięku całości tylko fanatycznie dorabiasz do tego anykatolicki przekaz. Możesz uskuteczniać takie akcje, choć oczywiście są one bardzo negatywne społecznie, ale przynajmniej nie wymieniaj w takim temacie Dalajlamy, który jednak reprezntuje zupełnie inne zachowanie i inne wartości niż Ty tutaj. I skarżysz mi się na innego użytkownika, mając pretensje do mnie o jego słowa. Skarż się do niego, nie do mnie. A ludzi skłócasz bardzo skutecznie i jeśli chcemy mówić wyłącznie o tym temacie, to chodzi o to, że wprowadzasz nim podział na postępujących zgodnie ze stanowiskiem KK i niezgodnie, mimo, że w sumie nie wiadomo na ile kompetentne są te opisy tego stanowiska. A i też czy jest sens utożsamiać KK z religią chrześcijańską. Zasiewasz w ludziach niepokój, wątpliwości, poczucie winy - o czym już pisałam wyżej. Sugerujesz, że powinni się zastanowić nad sobą, że może jest z nimi coś nie tak jeśli są wierzący i jednocześnie lubią "Zmierzch". Przecież pisałaś o tym już kilka razy. Ty nie uświadamiasz, bo nie masz czego uświadamiać, bo jak widać po tej kwestii z aborcją prezentujesz poglądy, których do końca nie przemyślałaś, a po zwróceniu paru celnych uwag zmieniasz je o 180 stopni. Jak na razie więc wprowadziłaś jedynie chaos i zamieszanie. To jest złe. Nie sądzę też by wielu katolików chciało byś w tak pewny sposób wypowiadała się o ich religii czy stanowisku, bo potem jak wychodzi, że jednak nie miałaś racji, to ośmieszasz nie tylko siebie, ale właśnie i ich także. No nie wygłupiaj się. Jest przecież masa Twoich tematów. Oczywiście posty z wulgaryzmami w większości wykasowano lub poblokowano, ale i tak zostało wystarczająco dużo wpisów, w którch ludziom ubliżasz. Już ja wiem, co mam na myśli i Ty też powinnaś wiedzieć. Ale nie dziwi mnie, że nie pamiętasz co do kogo pisałaś, bo to nie pierwszy raz. Nie w tym rzecz jednak. Nie wymagaj ode mnie żebym traktowała Cię jako osobę szczerą. Każdy może sobie poczytać trochę Twoich wypowiedzi na temat różnych osób (nie mnie) i wyrobić sobie swoje własne zdanie. Jeśli po tej lekturze będzie Cię odbierać jako osobę szczerą jego sprawa i Twoje szczęście. Raz piszesz, że założyłaś ten temat, żeby ludzie się dowiedzieli, żeby im uświadomić itd., a innym razem, że nie musisz nic uzasadnić ani tłumaczyć swojego światopoglądu. Jedno drugiemu przeczy. W końcu nie wiadomo jaki jest cel tego tematu, bo właśnie obaliłaś to, co pisałaś wcześniej. I w końcu to jest Twój światopogląd czy Kościoła Katolickiego?? Odnośnie "Dziecka Rosemary" napisałaś, że Twoim zdaniem zakończenie byłoby lepsze w sensie moralnym gdyby ona np. chwyciła to dziecko i wyskoczyła przez okno. Wyskoczenie przez okno chyba jest równoznaczne z zabiciem siebie i dziecka. To nie było pierwsze piętro. To jak w końcu mam rozumieć taki pomysł na zakończenie? Porównania z "Dzieckiem Rosemary" nadal pozostają teraz: "Półwampir to nie diabeł, bliżej mu już do człowieka - choćby przez to, ze kiedyś był człowiekiem, stracił jedynie duszę bo oddał ją diabłu. Diabeł zaś nigdy nie był człowiekiem, był aniołem. Dlatego nie wsadzałabym dziecka Rosemary i Belli do jednego wora."To jest Twoja interpretacja, że wampiry ze "Zmierzchu" oddały duszę diabłu. Jest mnóstwo różnych filmów i książek o wampirach i w różnych różnie je przedstawiają - raz jako pomiot szatana, raz jako ożywione trupy, raz jako żywych ale chorych, a kiedy indziej jeszcze jako np. mutantów. I o tym też pisałam. Skoro uważasz, że możesz zdefiniować wampira ze "Zmierzchu" według swojego widzimisie, to równie dobrze ktos inny może uznać, że to "pomiot szatana", bo takie spojrzenie na wampiry też funkcjonuje. I nadal nie uważam by utożsamianie aborcji płodu wampira z aborcją płodu ludzkiego było sensowne. To tak samo jak utożsamiać zabicie wampira z zabiciem człowieka. Jak wtedy patrzeć na księży przebijających kołkiem wampiry? Robią dobrze czy źle? Popełniają morderstwo? i Jak pisałam, jak wejdziesz na przykładowe to też bedziesz mieć jakieś tematy związane z seksem. To samo na jakimś pudelku, czy czymś innym. Dzieci po prostu nie powinno się dopuszczać do internetu, a jeśli mimo starań rodziców, gdzies do niego dotrą to trudno. Nie możesz wymagać od dorosłych by podporządkowywali życie dzieciom. A poza tym naprawdę nie wiem co też takiego strasznego może się stać, gdy takie dziecko zobaczy jakiś tekst o No i działa moderacja i takie dowcipy zwykle są usuwane. I to samo też się tyczy wulgaryzmów o czym doskonale wiesz, bo potafisz ich używać dość dużo (mimo, że niby tak troszczysz się o dzieci). Skoro więc piszesz, że nastolatki nie są niewinne, no to w końcu o co Ci chodzi? Wychodzi na to, że walczysz o nienaruszanie niewinności osób, które już straciły podsumowania. Odpowiedź jest w sensie obecności tekstu, ale mi chodziło o treść tej odpowiedzi. Pod względem treści jest bardzo kiepsko. Większość (w sumie całość) tego, co napisałaś dotyczy jakichś prywatnych kwestii i/lub jest offtopem. Jeśli czegoś nie zrozumiałam, to napisz czego. Pytałam o jakies argumenty związane z tematyką tego wątku, to dostałam odpowiedź:"Światopogląd to nie zbrodnia, żeby się z niej tłumaczyć." Co to w ogóle ma być? Kolejna złota myśl bez związku z rozmową? Zakładasz wątek, wyrażasz opinię na jakiś temat, oceniasz coś, a jak przychodzi do uargumentowania swojej wypowiedzi, to nie potrafisz. Dziwi mnie to w ogóle, bo jednak jak się ma jakieś poglądy, to z czegoś one wynikają. Dziwi mnie, że nie umiesz nic na ten temat pytania na temat. Usiłowałam dyskutować tu na temat. Zakładasz temat, a gdy ktoś faktycznie pisze na temat, to zaczynasz udawać, że nie o to chodzi, przechodzisz do jakichś personalnych rozgrywaek, albo ogólnie offtopujesz. Od samego początku, kiedy zabrałam głos w tym temacie (pisząc na temat!), schodziłaś z właściwego tematu i pisałaś o wszystkim tylko nie o tym, co jest związane z tym tematem. I teraz to samo. Napisałam spory post _na_temat_, a Ty już w pierwszej odpowiedzi zboczyłaś na tory boczne. użytkownik usunięty Eleonora Pominę wstęp, bo znów prywatnie mi "dowalasz" - nie możesz tego ominąć, naprawdę? Nie ma dowodów, nie ma faktów, więc nie ma w ogóle o czym rozmawiać. Nie mam zielonego pojęcia, o jakiej sytuacji mówisz - skoro nie chcesz jej przedstawić, to nic nie poradzę, ale wychodzi z tego potwarz, więc sobie odpuszczam. Może będę mieć faktycznie "szczęście" i nie wszyscy będą od razu zakładali, że wiedzą, co myślę i co czuję lepiej ode mnie. Myśl o mnie co chcesz, ja widzę tutaj jedno wielkie nieporozumienie i może również urażoną dumę. "No bo właściwie na czym opierasz ten swój temat jeśli chodzi o takie faktycznie ważne podstawy czyli jakieś oświadczenia Watykanu czy coś." Oficjalne stanowisko jest tutaj: Wypowiedział je Franco Perazzolo, przedstawiciel Papieskiej Rady ds. Kultury - a więc właśnie "odnogi" Watykanu która zajmuje się i interesuje zjawiskami opinii Kościoła nie było słów o aborcji, one akurat reprezentowały mój własny pogląd. Dodałam do oficjalnego stanowiska kilka dodatkowych argumentów, zaznaczając przy tym, że są moje. Co do samej aborcji i Zmieczhu, zmieniłam zdanie na ten temat po tym, jak Forest przytoczył odpowiednie argumetny wynikające z treści książki i uznałam, że może jednak on miał w tym przypadku rację, nie ja. obecnie myślę, że sprawa jest lekko rozmyta i do końca nie wiadomo, co myśli sama autorka, natomiast wycofałam argument jakoby ksiązka popierała aborcję. "Raz piszesz, że założyłaś ten temat, żeby ludzie się dowiedzieli, żeby im uświadomić itd., a innym razem, że nie musisz nic uzasadnić ani tłumaczyć swojego światopoglądu" - nie widzę w tym niezgodnośći. Pisze żeby uświadomić ludziom światopogląd Kościoła wobec Zmierzchu. I nie muszę wcale się tłumaczyć z faktu, że sama w to wierzę i się z tym zgadzam. Moge powiedzieć, że zgadzam się z jakąs teorią i ją przedstawić, i nie muszę się wcale z tego tłumaczyć."Jest mnóstwo różnych filmów i książek o wampirach i w różnych różnie je przedstawiają - raz jako pomiot szatana, raz jako ożywione trupy, raz jako żywych ale chorych, a kiedy indziej jeszcze jako np. mutantów" - jasne, że tak. Ale mówimy teraz o wampirach zmierzchowych. Nie są one diabłami, pomiotami szatana ani zombie. Są istotami ludzkimi, które zostały przemienione przez inne wampiry. "Skoro uważasz, że możesz zdefiniować wampira ze "Zmierzchu" według swojego widzimisie" - nie czytałaś książki. To nie jest żadne moje widzimisię, lecz same wampiry się nad tym zastanawiają i jedna z wersji które rozważają uznaje, że są potępione - może tak, może nie, oni sami nie wiedzą, jednak zakładają taką opcję jako możliwą. W filmie Edzio stwierdza, że "i tak pójdzie do piekła". To nie moje widzimisię, lecz teorie z ksiązki. W zasadzie z książki wynika, iż mogą być potępione, ale nie musżą - jest fifty fifty. Niemniej jednak Bella powinna brać to pod uwagę, gdyby zależało jej na duszy i wiecznym życiu."I nadal nie uważam by utożsamianie aborcji płodu wampira z aborcją płodu ludzkiego było sensowne. To tak samo jak utożsamiać zabicie wampira z zabiciem człowieka. Jak wtedy patrzeć na księży przebijających kołkiem wampiry? Robią dobrze czy źle? Popełniają morderstwo?" - wszystko zależy, jak sama stwierdziłaś, od wizji autora danego utwpru - o diabłach jest literatura naukowa, o wampirach (jako postaciach fikcyjnych) każdy może mysleć, co chce. jezeli trzymamy się wersji autora, np u Rodrigueza w "Od zmierzchu do świtu" wampir nie ma duszy, więc jest faktycznie martwy, żyje tylko jego ciało. Trudno mówić w takim przypadku o morderstwie. U Meyer nie wiadomo, jak jest z duszą wampira - może jest on potępiony, może nie. Poza tym dziecko Belli jest półwampirem, co dodatkowo komplikuje sytuację. Ma w sobie pierwiastek ludzki, więc jest częściowo człowiekiem, może miec ludzką duszę. Zabicie go byłoby wtedy zabiciem człowieka. "Nie możesz wymagać od dorosłych by podporządkowywali życie dzieciom." - umieszczając treść publicznie w miejscu, gdzie dzieci wchodzą (niezaleznie od tego, co o tym myślisz), zdajesz sobie sprawę, że ją przeczytają i bierzesz za to odpowiedzialność. W tym momencie sama musisz wybrać, co jest ważniejsze - dobro tych dzieci, czy Twoja własna chwilowa satysfakcja. Mogę wymagać od siebie i innych, żeby uważali na to, co publikują."Skoro więc piszesz, że nastolatki nie są niewinne, no to w końcu o co Ci chodzi? Wychodzi na to, że walczysz o nienaruszanie niewinności osób, które już straciły niewinność." - to,. ze nie są niewinnie i zetknęły się już z różnymi (równiez niedobrymi) rzeczami nie znaczy, ze mamy utwierdzać ich w przekonaniu, że seks jest czymś obrzydliwym, wulgarnym i niepowaznym, a takie są skutki postrzegania seksu przez pryzmat obleśnych kawałów. Nie rozumiesz nadal różnicy między magią w świecie rzeczywistym a basniowym, dla Ciebie zmierzchowe wampiry i Harry Potter egzystują na tej samej płaszczyźnie co Baba Jaga. Nie rozumiesz różnicy między prezentowaniem swojego światopoglądu a koniecznością tłumaczenia się z niego. Nie rozumiesz, że ważniejsze od dobrego samopoczucia jest świadomość niebezpieczeńśtwa, bo lepiej głaskać ludzi po główkach niż ich ostrzec (a przynajmniej to wynika z Twoich oskarżen że wzbudzam wyrzuty sumienia). Nie rozumiesz, że jeżeli ktoś już raz się z czymś zetknął, to nie znaczy że możemy pozwolić mu na stykanie się z tym bez końca. Odnośnie uwag na wstępie, to przede wszystkim nie ja zaczęłam jakieś prywatne wycieczki. Z rozmowy na temat zeszłaś na omawianie Twojego stosunku do mnie i mojego do Ciebie. Jak to tak rozgrzebujesz no to Ci odpisuję. I oczywiście, że jak o czymś piszę, to sa to fakty (czyli rzeczywistość), bo po co miałabym zmyślać? Nawet gdyby mi zależało na dowalaniu Ci, co mi tak ciągle wmawiasz, to i tak przecież sama piszesz, że pisanie o rzeczywistości - faktach - całkowicie ku temu wystarcza. Ale tak czy inaczej i tak nie zalezy mi na tym "dowalaniu" bo niby po co? Nie ma żadnej potwarzy tylko po prostu w sytuacji, gdy piszesz cos do osób trzecich, to nie chcę owych osób w to wplątywać, bo zaczniesz kolejne jazdy. Dowody Ci nie wystarczają, a za to tak jak teraz potem w nieskończoność wmawiasz, że ktoś wie lub myśli, co czujesz lepiej od Ciebie. Jak na razie to Ty tak zakładasz w stosunku do mnie. Widzę jakie to uciążliwe zwłaszcza, gdy chce sie porozmawiać na jakiś konkretny temat, więc nie życzę tego innym teraz wracając do właściwego zauważyłam w tym temacie - chodzi mi o pierwszy wpis (ten główny) żebyś oddzielała własne poglądy od stanowiska KK i dlatego właśnie o to spytałam. Nie widzę tam zaznaczania, które poglądy są tylko Twoje. Co więcej przedstawiasz je jako fakty (że np. coś jest złe, a nie że jest złe według Ciebie) i w pierwszym poście niżej piszesz cytuję: "Chciałam przedstawić, jakie jest oficjalne stanowisko KK". W reszcie tematu też nie zauważyłam informacji, które poglądy są wyłącznie Twoimi, ale mogłam coś przeoczyć, bo temat jest już dość spory. W każdym razie no w temacie i w wielu postach pod nim tego nie widać. Co do tego linku, gdzie jest napisane tak króciutko, to w sumie zgadzam się ze stwierdzeniem, że jest to wykorzystanie tematu no w sumie około okultystycznego do sukcesu kasowego, co nie jest niczym odkrywczym zresztą. Natomiast nie rozumiem skąd pomysł na "moralną pustkę o wykolejonym przesłaniu". Nie wiem jak wyglądają pełniejsze wypowiedzi na ten temat, choćby ta, z której pochodzą te dwa cytaty. Jednak w ich obliczu właściwie większość o ile nie cały Twój temat wydaje mi się prezentacją konkretnie Twoich poglądów, a nie za bardzo KK. Nie wykluczam, że są zbieżności. Nie o to mi chodzi. Tylko o to, że no jednak i treść samego tematu i post pod nim są wyraźnie Twoją osobistą interpretacją zarówno tego, co jest w "Zmierzchu" niezgodne z _Twoją_wiarą jak i jakie mogą być konsekwencje lubienia tych książek czy piszesz, że założyłaś ten temat, żeby ludzie się dowiedzieli, żeby im uświadomić itd., a innym razem, że nie musisz nic uzasadnić ani tłumaczyć swojego światopoglądu" - nie widzę w tym niezgodnośći. Pisze żeby uświadomić ludziom światopogląd Kościoła wobec Zmierzchu. I nie muszę wcale się tłumaczyć z faktu, że sama w to wierzę i się z tym zgadzam. Moge powiedzieć, że zgadzam się z jakąs teorią i ją przedstawić, i nie muszę się wcale z tego tłumaczyć. "No, ale wymieszałaś te własne poglądy z poglądami płynącymi z oficjalnego stanowiska KK, więc jakieś dodatkowe objaśnienia do tego jednak są konieczne, bo potem nie wiadomo co na podstawie czego. Naprawdę ten pierwszy wpis wygląda tak jak wypunktowanie poglądów - no tym jest po prostu - i w sytuacji, gdy potem piszesz, że chciałaś tym tematem przedstawić oficjalne stanowisko KK, to wygląda jakby to były konkretne punkty owego stanowiska. I ja nie pisałam, że masz sie tłumaczyć z posiadania jakichś poglądów, tylko wytłumaczyć dany fargment tych poglądów. Zwłaszcza, że gdy nie zgadzasz się z moim zdaniem, to przydałoby się to jakoś uargumentować. To jest kwestia objaśniania jak cos postrzegamy, czy o co nam chodzi. Także dlaczego, ale po to by rozmówcy mogli lepiej pojąć podstawy danego spojrzenia. Chodziło o normalną dyskusję zagadnień. Ty tłumaczenie swoich poglądów przerobiłaś na tłumaczenie się z tego, że się posiada jakieś poglądy. To przecież co innego.""Skoro uważasz, że możesz zdefiniować wampira ze "Zmierzchu" według swojego widzimisie" - nie czytałaś książki. To nie jest żadne moje widzimisię, lecz same wampiry się nad tym zastanawiają i jedna z wersji które rozważają uznaje, że są potępione - może tak, może nie, oni sami nie wiedzą, jednak zakładają taką opcję jako możliwą. W filmie Edzio stwierdza, że "i tak pójdzie do piekła". To nie moje widzimisię, lecz teorie z ksiązki. W zasadzie z książki wynika, iż mogą być potępione, ale nie musżą - jest fifty fifty. Niemniej jednak Bella powinna brać to pod uwagę, gdyby zależało jej na duszy i wiecznym życiu. "No i dokładnie o to mi chodzi, że skoro nie wiedzą, to i my nie wiemy. Dokładnie mówiąc ich geneza nie została wyjąsniona w książkach (stwierdzam to w oparciu o wypowiedzi czytelników i też tą powyższą Twoją). Poza tym w zależności od wiary (religii lub innego niezdefiniowanego jako jakaś religia indywidualnego wierzenia) człowiek lub wampir mogą bardzo różnie rozumieć określenie "potępiony" jak i nawet "diabeł". To samo z mówieniem o pójściu do piekła. Ludzie mówią o kimś, że jest diabłem wcielonym, gdy po prostu jest okrutny i zły. Utożsamiają koncentrację zła z diabłem, co jest w sumie dośc sensowne i w ten sposób często można mówić - nie to, że w sposób nieprzemyślany czy pod wpływem chwili. Jednym słowem chodzi mi o to, że stwierdzenie "jestem zgubiony" i "jestem potępiony" nie dla wszystkich jest tożsame z oddaniem duszy diabłu. I w ogóle też różnie można rozumieć samo "oddanie duszy diabłu". Ja bym na to patrzyła jako poświęcenie się złu - w ten sposób oddanie. Bo jeśli człowiek żyje, to nie może bez duszy, więc nie ma mowy, że ją oddał dosłownie. Natomiast w oddawanie po śmierci nie wierzę, bo nie widzę w tym sensu i to mi się kojarzy z jakimś wierzeniem w podpisywanie cyrografu i planowanie transakcji po smierci. Nie postrzegam tak tych spraw - żeby coś takiego było możliwe i uważam, że jak najbardziej nie trzeba tego tak postrzegać będąc chrześcijaninem. (Oczywiście Ty możesz tak, jak chcesz. Ale zarówno autorka książek jak i inni czytelnicy (w tym też chrześcijanie) mogą mieć inne niż Ty spojrzenie. Tak samo jak i inne niż ja.) Nie pasuje mi w ogóle idea, że ktoś żyjąc postępuje dobrze i jest dobrym człowiekiem, a potem po śmierci miałby być nagle ukarany, bo za życia ugryzł go wampir. Skoro ten człowiek był dobry i nie czynił zła, to logicznym jest, że nie zasługuje na karę czy jakiekolwiek konsekwencje złych uczynków, których nie było. Tylko pamiętaj, że wypowiedam swoje zdanie. Rozumiem, że możesz mieć zupełnie odwrotne, ale też powinnaś zrozumieć, że moga być inne osoby mające takie jak ja (lub jeszcze inne), więc te kwestie nie są takie jednoznaczne. I postrzeganie powstania wampirów ze "Zmierzchu" w jakiś konkretny sposób jest sporą diabłach jest literatura naukowa, o wampirach (jako postaciach fikcyjnych) każdy może mysleć, co chce. jezeli trzymamy się wersji autora, np u Rodrigueza w "Od zmierzchu do świtu" wampir nie ma duszy, więc jest faktycznie martwy, żyje tylko jego ciało. Trudno mówić w takim przypadku o morderstwie. U Meyer nie wiadomo, jak jest z duszą wampira - może jest on potępiony, może nie. Poza tym dziecko Belli jest półwampirem, co dodatkowo komplikuje sytuację. Ma w sobie pierwiastek ludzki, więc jest częściowo człowiekiem, może miec ludzką duszę. Zabicie go byłoby wtedy zabiciem człowieka."No to jeśli ktoś postrzega wampiry jako postacie fikcyjne, to trochę nawala wtedy takie poważne traktowanie wpływu tych książek i filmów na czyjąś wiarę, życie i duszę. Tzn. takie poważne traktowanie jakie prezentujesz. I skoro każdy może myśleć co chce no to jeśli widzi w tych istotach - tych konkretnych z tego cyklu - tylko dobre cechy i zachowania, zgodne z wartościami chrześcijańskimi, to lubienie tych ksiązek i filmów nie stoi w sprzeczności z byciem jeśli chodzi o moje zdanie, to wiesz ja nie rozumiem, jak można sądzić, że osoba taka jak Edward - zachowujaca się jak człowiek, przejawiająca uczucia, a w tym też i te wyższe typu miłość i empatia - nie ma duszy. Dla mnie to nielogiczne po prostu. Bo to tak jakby funkcjonować w sensie biologicznym jak normalny człowiek - tzn. mieć określone funkcje organizmu, ciśnienie krwi itd. i nie mieć w środku np. żył, albo nie mieć mięśni, albo w ogóle mieć tylko skórę. No nie da rady, gdy jakiejś części brakuje. I tak samo jest z duszą - z takiego powiedzmy bardziej naukowego punktu widzenia. I dlatego dla mnie to wszystko nie bardzo trzyma się kupy, bo w końcu na coś trzeba się zdecydować. Nie można tak wszystkiego naraz - że np. nie ma duszy, ale przejawia zachowania związane z posiadaniem duszy. Do mnie to nie trafia. No ale możesz wymagać od dorosłych by podporządkowywali życie dzieciom." - umieszczając treść publicznie w miejscu, gdzie dzieci wchodzą (niezaleznie od tego, co o tym myślisz), zdajesz sobie sprawę, że ją przeczytają i bierzesz za to odpowiedzialność. W tym momencie sama musisz wybrać, co jest ważniejsze - dobro tych dzieci, czy Twoja własna chwilowa satysfakcja. Mogę wymagać od siebie i innych, żeby uważali na to, co publikują. "Po pierwsze potencjalnie przeczytać czy zobaczyć dzieci mogą wszystko. Łącznie z nagością i seksem każdego dorosłego (o ile nie jest żyjącym w celibacie), zakamuflowanymi czasopismami czy filmami porno w domu rodziców swoich lub cudzych (będąc w domach kolegi/koleżanki/starszego rodzeństwa). Generalnie nie ma takiej opcji, by je na pewno od czegoś odgrodzić. Jednak o ich bezpieczeństwo powinni dbać przede wszystkim rodzice i jeśli będą dbac dobrze, to prawie na pewno to wystarczy, bo to że dzieci zobaczą coś u kogoś czy w szkole, to świat się od tego nie zawali. Bo jak pisałam wcześniej nie rozumiem jaki to ma mieć negatywny skutek poza chwilowym zniesmaczeniem, o ile mówimy o czymś, co zniesmacza. To nie jest molestowanie ani gwałt tego dziecka. Gdzie widzisz jakieś naruszenie dobra dzieci? W jaki sposób?Ad."to,. ze nie są niewinnie i zetknęły się już z różnymi (równiez niedobrymi) rzeczami nie znaczy, ze mamy utwierdzać ich w przekonaniu, że seks jest czymś obrzydliwym, wulgarnym i niepowaznym, a takie są skutki postrzegania seksu przez pryzmat obleśnych kawałów"Nie no, bez przesady. Też byłam dzieckiem i też słyszałam podobne kawały. Jak faktycznie byłam bardzo mała, to po prostu nie rozumiałam i nie szkodziło mi to w opisany przez Ciebie sposób. A potem zaczęłam rozumieć i też nie wyrobiłam sobie od tego przekonania, że seks jest czymś obrzydliwym, wulgarnym i niepoważnym. Nie wiem w ogóle jak można sobie wyrobić taką wizję tylko z powodu słyszenia czy czytania obleśnych rozumiesz nadal różnicy między magią w świecie rzeczywistym a basniowym, dla Ciebie zmierzchowe wampiry i Harry Potter egzystują na tej samej płaszczyźnie co Baba Jaga.""Zmierzch" i "Harry Potter" to fantasy. Przykładowa bajka o babie Jadze jest bajką, czyli fantasy dla trochę młodszych. No nie rozumiem faktycznie, bo czy mam rozumieć, że skoro piszesz o magii w świecie rzeczywistym, to uważasz, że wampiry ze "Zmierzchu" są realne? Uważasz, że istnieją takie istoty - dokładnie właśnie takie, łącznie z tym świeceniem w słońcu i czysto ludzkimi zachowaniami? No i podobne pytania odnośnie "HP" - uważasz, że wszystko, co tam jest opisane jest możliwe? Dla Ciebie to jest rzeczywisty świat? Wiesz, istnieje wiele fantasy osadzonych w świecie takim jak rzeczywisty, ale z wymyślonymi postaciami o wymyślonych możliwościach. Jednak to, że są one osadzone w świecie wyglądającym jak rzeczywisty nie zmienia tego, że jest to nadal fantasy, a nie prawdziwa magia w rzeczywistym świecie. Myślę, że to właśnie leży u podstaw Twoich problemów związanych ze zbyt poważnym traktowaniem tych książek. Wcale nie twierdzę, że książki nie mogą wiele zdziałać, bo wiem, że mogą. Ale powinno się umieć odróżnić fantasy od rzeczywistości i w tym również zjawisk rozumiesz różnicy między prezentowaniem swojego światopoglądu a koniecznością tłumaczenia się z niego. "No właśnie rozumiem i ja oczekiwałam, że wytłumaczysz swoje poglądy, uargumentujesz dlaczego uważasz, to co uważasz. W ogóle nie przyszło mi do głowy, że można to rozumieć jako tłumaczenie się _z_ posiadania poglądów. Właśnie Ty to tak dziwnie rozumiesz, że ważniejsze od dobrego samopoczucia jest świadomość niebezpieczeńśtwa, bo lepiej głaskać ludzi po główkach niż ich ostrzec (a przynajmniej to wynika z Twoich oskarżen że wzbudzam wyrzuty sumienia). Nie rozumiesz, że jeżeli ktoś już raz się z czymś zetknął, to nie znaczy że możemy pozwolić mu na stykanie się z tym bez końca."Na jakiej podstawie tak dziewne wnioski zupełnie niezgodne z moimi poglądami???I widzisz, ta końcówka Twego wpisu podobnie jak i jego początek pokazuje, że doskonale idzie Ci twierdzenie, że wiesz lepiej co dana osoba myśli, czuje i jakie ma poglądy. Przekręcasz znaczenie słów i wyrażeń, a potem wmawiasz, że to przekręcenie wyszło od kogoś innego. Dopowiadasz jakieś niestworzone rzeczy na temat tych dzieci. Zaraz Ci wyjdzie, że szerzę pornografię i gwałcę dzieci. Akurat tak się składa, że tematyka pedofilii jak wpływu seksu na rozwój psychiczny i emocjonalny człowiek jest mi bardzo bliska i założę się, że lepiej znana niż Tobie. Z tego co piszesz wygląda, że przypisujesz mi złe intencje. I nie pierwszy raz zresztą. I w sumie nie przeszkadza mi to dopóki będziesz to pisać w takiej formie, że będzie widoczna granica między tym, co ja faktycznie powiedziałam i robię, a tym co sobie na mój temat wyobrażasz. użytkownik usunięty Eleonora Jezeli przedstawienie podziału na moje poglądy i poglądy Kościoła okazało się niejasne, śpieszę sprostować. Oficjalne stanowisko Watykanu jest tutaj: się z nią. Reszta jest moją nadzieję, że nikt nie będzie już miał do moralnej pustki, sama przyznasz, że Zmierzch jest raczej pusty. Bohaterka woli związać się z chłopakiem, chociaż grozi to możliwym potępieniem (możliwym, zaznaczam). Motywacje jej zachowań są puste, to tylko emocje i uczucia, żadnej głębi. "Zwłaszcza, że gdy nie zgadzasz się z moim zdaniem, to przydałoby się to jakoś uargumentować. To jest kwestia objaśniania jak cos postrzegamy, czy o co nam chodzi. Także dlaczego, ale po to by rozmówcy mogli lepiej pojąć podstawy danego spojrzenia." - Hmm, odniosłam wrażenie, może i mylne, że z góry i tak uznasz moją opinię za nieprawdziwą, jak również opinię Kościoła. W sytuacji gdy ktoś chce coś zrozumieć, mogę mu to tłumaczyć. Ale gdy widzę, że druga osoba od razu staje okoniem i ma nienaruszalne zdanie na jakiś temat, nie widzę sensu w dalszym zagłębianiu się w ten temat. Argumentów dlaczego uważam Tłajlajt za zły podałam bardzo dużo, nie zgadzasz się z nimi i ok, nie musisz, ale nie jestem w stanie udowodnić Ci że mam rację tak jak i Ty nie udowodnisz mi że ją masz. Wampiry nie istnieją, więc mozemy zakładać że każdy przypadek jest jakby inny i możemy zdać się na autra. Co do duszy sytuacja jest już inna. Dusza jest. Wiemy o tym. Mamy jej definicję. Potępienie to nie termin tkóry można rozumieć w zależności od woli autora tak lub inaczej. Podobnie jak diabeł. To są rzeczy realne. Potępienie jest oddaniem duszy diabłu. Szatan nie jest emanacją zła, lecz realną osobą. Człowiek może oddać duszę i nie znaczy to że jej nie ma, lecz ze zgodził się świadomie na to, że po smierci pójdzie do piekła, odrzucił Boga. Jasne, że nie każdy musi tak rozumieć terminy "dusza", "potępienie", "Bóg". Ale jeżeli ktoś udentyfikuje się z wiarą chrześcijańską, przyjmuje też chrześcijańskie rozumienie tych terminów. Nie może być tak, że wyznaję jakąś religię, ale uważam że duszę czy diabła postrzegam inaczej niż mówi moja wiara. OK, mogę tak myśleć, ale wtedy będzie to jakby moja własna wersja tej religii. Prowadzi to w prostej linii do sekciarstwa i do duszy i oddania jej diabłu, nie chodzi tutaj o ugryzienie przypadkowe - Bella chce zostać ugryziona. Własnie dlatego nie zgadza sie to z chrześcijańską wizją świata. Chrześcijanin wie, że dusza jest najwazniejsza. I nie powinien ryzykować jej potępienia dla uczuć. Oddanie duszy diabłu nie znaczy, że duszy nie ma, że ona zniknęła i zostaje sama cielesna powłoczka. Dusza jest tam, gdzie była. Po prostu wiadomo, co stanie się z nią i z cżłowiekiem po śmierci. Do kogo należeć będziesz gdy umrzesz."nie wyrobiłam sobie od tego przekonania, że seks jest czymś obrzydliwym, wulgarnym i niepoważnym" Widzisz, Ty sobie nie wyrobiłaś, ale wiele osób sobie jednak wyrabia. Potem są dorosli ludzie, którzy nie potrafią rozmawiać o seksie z lekarzem, bo to przecież jest takie obrzydliwe. Znam wielu młodych chłopaków, którzy takie kawały opowiadają w kółko i w ogóle ich to nie rusza, ale gdy trzeba powaznie porozmawiać o seksualności, od razu jest blokada i wstyd. "Bo jak pisałam wcześniej nie rozumiem jaki to ma mieć negatywny skutek poza chwilowym zniesmaczeniem, o ile mówimy o czymś, co zniesmacza." - cóż, mnie zniesmacza Banan i makowiec. W człowieku utrwala sie pewien stereotyp. To tak samo, jak mówienie dziecku że kupa jest be i dziwienie sie potem, ze dziecko nie chce korzystać z toalety. Mówić o seksie powinno się pięknymi słowami, bo jest piękny, a nie budzić zniesmaczenie i chodzi o fantasy, różnica jest spora - pisałam już o niej parę razy. W baśni i fantasy masz świat BAŚNIOWY, nierealny. Mówisz o powieściach "osadzonych w świecie takim jak rzeczywisty, ale z wymyślonymi postaciami o wymyślonych możliwościach" - własnie o to mi chodzi. Świat baśniowy powinien być baśniowy, rządzi się innymiprawami, magia która am się pojawia to fikcja. Co innego, jeżeli postacie baśniowe wkraczają do naszej rzeczywistości. Co innego, gdy w basniowym świecie księżniczka macha różdżką, a co innego gdy prawdziwy współczesny chłopiec uczy się numerologii. Magiczne zaklęcia w Harrym Poterze są zaczerpnięte z prawdziwych ksiąg czarnoksięskich. Napisałaś, że wzbudzam wyrzuty sumienia zupełnie niepotrzebnie i przez to krzywdzę innych. Wynika z tego, że ważniejsze jest dobre samopoczucie niż świadomość. Jeżeli widzisz że ktoś robi coś złego, to mówisz mu żeby tego nie robił. Jeżeli widzisz, że ludzie krzywdzą zwierzęta nie wahasz się o tym głośno mówić, chociaż tez pewnie wzbudzisz u nich wyrzuty sumienia. Dla mnie pakowanie się w pewne rzeczy jest niebezpiecznie, jak obdzieranie ze skóry norek. Może nie w takim samym stopniu akurat przy Tłajlajcie, ale jednak. Wazniejsze jest dla mnie by ktoś się otrząsnął, a nie żeby zachował spokój ducha i radosną minę czytając swoją ukochaną książeczkę. Nie widzisz w Tłajlajcie ani w niektórych ksiązkach fantastycznych niebezpieczeńśtwa, wydaje Ci się więc to irracjonalne, ale spróbuj zrozumieć. Wyobraź sobie coś, co jest groźne dla Ciebie, a dla mnie nie. Może zrozumiesz wtedy, że nie chcę nikogo dręczyć, tylko napisałam ze szerzysz porgnogragię, w życiu bym nie napisała czegos takiego. PS. Może to dziwnie zabrzmi, ale czy jesteś psychologiem lub pedagogiem? Bo odnoszę takie wrażenie. Poza tym: "założę się, że lepiej znana niż Tobie" też coś podpowiada. Wybacz, że nie odpisałam wcześniej, ale nie miałam czasu. Podziału na Twoje poglądy i poglądy KK w ogóle nie zauważyłam, więc nie było mowy o tym by był on widoczny. Przynajmniej dla mnie. Teraz to wyjaśniłaś, więc uważam, że teraz jest mniej więcej w porządku. "mniej więcej" dlatego, że żeby ktoś mógł to zauważyć - ten podział - będzie musiał dotrzeć do tego postu. Gdybyś wyjaśniła to na początku byłoby zupełnie w porządku. Ponadto powtórnie wkleiłaś mi link do tego krótkiego artykułu zawierającego bardzo lakoniczny opis stanowiska KK, co nie za bardzo pasuje do treści tego tematu (pierwszego - głównego - wpisu), który był sugerowanym stanowiskiem KK. No ale ok. Grunt, że się wyjaśniło, że stanowisko KK jest w tym tekście, a to, co piszesz w tym temacie dotyczy Twoich "Co do moralnej pustki, sama przyznasz, że Zmierzch jest raczej pusty. Bohaterka woli związać się z chłopakiem, chociaż grozi to możliwym potępieniem (możliwym, zaznaczam). Motywacje jej zachowań są puste, to tylko emocje i uczucia, żadnej głębi."Nie, nie przyznam i już pisałam, że tak nie uważam. Pod względem artystycznym uważam "Zmierzch" za niezwykle kiepską produkcję, ale gdybym miała rozpatrywać przesłania moralne jakie niesie, do jakich zachowań namawia, jakie potępia - to zdecydowanie nie przyznam, że można to wszystko nazwać pustką. I tak samo nie uważam, że kierowanie się miłością jest pustą motywacją. Nie rozumiem jak możesz uważać, że gdzieś, gdzie są szlachetne uczucia nie ma głębi czy też właśnie jest moralna pustka. Na czym więc polega dla Ciebie moralność? bo z tego, co piszesz wynika, że jest czymś oderwanym od miłości, empatii, bycia szlachetnym, wiernym i dobrym. Także no zdecydowanie nie przyznam i nie pisz "sama przyznasz", bo właśnie w ten sposób zbyt szybko przechodzisz do wmawiania mi różnych poglądów. Ad.: "Hmm, odniosłam wrażenie, może i mylne, że z góry i tak uznasz moją opinię za nieprawdziwą, jak również opinię Kościoła. "Nie rozumiem jak czyjaś opinia może być prawdziwa lub nieprawdziwa. Prawdziwe lub nieprawdziwe może być twierdzenie, że ktoś ma jakąś opinię. Natomiast co do zgodności z cudza opinią, to nie widzę związku z tym, że chce się tą cudzą opinie zrozumieć i się o nią dopytuje. W drodze takiej dyskusji można przy okazji poznać wiele ciekawych informacji. Wcale nie trzeba się z kimś zgadzać by być zainteresowanym argumentacją jego poglądów. W sumie właśnie zdecydowanie częściej wtedy, gdy nie zgadzamy się z kimś dopytujemy go o to dlaczego uważa to, co uważa. Pytałam o argumentację poglądów dotyczących konkretnych kwestii i tej argumentacji się nie doczekałam. Już jej nie oczekuję, bo przestało mnie to interesować i nie widzę sensu w dalszym ciągnięciu tematu, ale zrozum, że gdybym prezentowała takie same poglądy jak Ty, to nie miałabym się o co dopytywać. Wychodzi na to, że chętnie objaśniasz swoje poglądy, ale jedynie osobom, które się z Tobą zgadzają czyli wtedy, gdy nie ma sensu owych poglądów objaśniać, czyli koniec końców po prostu unikasz jakiegokolwiek objaśniania. Chodzi mi oczywiście o poważną wymianę zdań, a nie wymienianie się komplementami lub zbywanie konkretnych pytań. I bynajmniej nie chodzi o udowodnianie, że ma się nie istnieją, więc mozemy zakładać że każdy przypadek jest jakby inny i możemy zdać się na autra. Co do duszy sytuacja jest już inna. Dusza jest. Wiemy o tym. Mamy jej definicję. Potępienie to nie termin tkóry można rozumieć w zależności od woli autora tak lub inaczej. Podobnie jak diabeł. To są rzeczy realne. Potępienie jest oddaniem duszy diabłu. Szatan nie jest emanacją zła, lecz realną osobą. Człowiek może oddać duszę i nie znaczy to że jej nie ma, lecz ze zgodził się świadomie na to, że po smierci pójdzie do piekła, odrzucił Boga. Jasne, że nie każdy musi tak rozumieć terminy "dusza", "potępienie", "Bóg". Ale jeżeli ktoś udentyfikuje się z wiarą chrześcijańską, przyjmuje też chrześcijańskie rozumienie tych terminów. Nie może być tak, że wyznaję jakąś religię, ale uważam że duszę czy diabła postrzegam inaczej niż mówi moja wiara. OK, mogę tak myśleć, ale wtedy będzie to jakby moja własna wersja tej religii. Prowadzi to w prostej linii do sekciarstwa i fanatyzmu."Co do istnienia wampirów, to istnieją księża, którzy w istnienie wampirów wierzą, więc nie jestem pewna czy wypada tak zakładać, że jak się jest chrześcijaninem (w tym katolikiem), to uważa się, że wampiry nie istnieją. Myślę, że jest różnie. Natomiast co do reszty, to nie chodziło mi o to jak potępienie, wampiry, piekło itd. odbiera czytelnik, ale o to jak odbiera je autorka książki oraz postacie występujące w książce. Dlatego, że nawet jeśli autorka ma przykładowo identyczne do Twojego spojrzenie na te sprawy, to nie znaczy wcale, że występujące w jej książce postacie także mają identyczne spojrzenie. Pisząc książkę opisuje się różne postacie o różnych charakterach i poglądach często odmiennych od charakteru i poglądów autora. Właściwie nie ma możliwości, żeby wszystkie postacie w książce danego autora były do niego podobne, bo nie byłoby żadnego zróżnicowania charakterów i poglądów. I tutaj też wracamy do tego, że czytelnik zazwyczaj odróżnia fikcję literacką od swojego życia, czy życia autora książki, zwłaszcza, gdy ta fikcja w dodatku należy do do duszy i oddania jej diabłu, nie chodzi tutaj o ugryzienie przypadkowe - Bella chce zostać ugryziona. Własnie dlatego nie zgadza sie to z chrześcijańską wizją świata."Ja rozumiem, że w jej przypadku byłoby to z wyboru. Jednak chodziło mi o sytuacje, gdy ktoś zostaje ugryziony choć tego nie chciał. W jednym i drugim przypadku, tzn. niezależnie czy ktoś chciał, czy nie, po ugryzieniu zamienia się w wampira. Konsekwencje bycia wampirem przyjmujesz jako określone i polegające na byciu potępionym. Czyli nawet jeśli się nie chce być ugryzionym, a to się stanie, jakkolwiek dobrym byłoby się człowiekiem, to automatycznie i tak zostaje się potępionym. I o tym pisałam i mi np. to nie pasuje do chrześcijańskiej wizji świata. Dlatego, że na owo potępienie nie ma tu wpływu ani wola człowieka (co jest zaprzeczeniem idei wolnej woli), ani to czy był dobrym czy złym (jego czyny, postawa, moralność). Ad.:"Potem są dorosli ludzie, którzy nie potrafią rozmawiać o seksie z lekarzem, bo to przecież jest takie obrzydliwe. Znam wielu młodych chłopaków, którzy takie kawały opowiadają w kółko i w ogóle ich to nie rusza, ale gdy trzeba powaznie porozmawiać o seksualności, od razu jest blokada i wstyd."Ale skąd u Ciebie wniosek, że dla tych chłopaków skrępowanie podczas poważnej rozmowy o seksie wynika z tego, że seks stał się dla nich obrzydliwy? Przecież to właśnie bardzo normalny odruch - widać, że seks im nie spowszedniał i nadal jest czymś intymnym, o czym rozmowa powoduje zawstydzenie - najwyraźniej są oni w stanie odróżnić głupie żarty od poważnej rozmowy i wcale nie są tacy zdeprawowani skoro odczuwają skrępowanie podczas poważnej rozmowy o seksie. To, co opisałaś to właśnie normalne i zdrowe zachowanie. I jest to w dodatku dowód na to, że nie masz racji twierdząc, że ktoś, kto styka się z wulgarnymi dowcipami wyrabia w sobie jakiś nienormalny stosunek do seksu. I dlatego też właśnie widzę, że masz kiepskie pojęcie na temat tego, co jest nienormalne i co z jakimi konsekwencjami się wiąże. I to właśnie zwłaszcza jeśli chodzi o wpływ seksu i poczucia seksualności na rozwój psychiczny i zachowania tak samo, jak mówienie dziecku że kupa jest be i dziwienie sie potem, ze dziecko nie chce korzystać z toalety."I znowu bardzo dziwne porównanie. Można by pomyśleć, że uważasz, że powinno się dziecku mówić, że kupa jest fajna do zabawy i wyrabiać w nim przekonanie, że nie powinno się jej brzydzić, co by się kończyło tym, że nie miałoby odruchu mycia rąk po skorzystaniu z toalety. Zdajesz sobie sprawę z tego jak wiele chorób człowiekowi zagraża, gdy nie uważa, że "kupa jest be" i nie przykłada w związku z tym wagi do utrzymywania odpowiedniej higieny? Ad.:"W baśni i fantasy masz świat BAŚNIOWY, nierealny."A wyżej sama napisałaś, że wampiry nie istnieją. Jakim cudem więc "Zmierzch" dotyczy realnego świata i realnych postaci??O HP nie chcę pisać, bo też przesadzasz, ale przede wszystkim dlatego, że nie chcę jeszcze mocniej odchodzić od właściwego tematu, który dotyczy "Zmierzchu". Tak w ogóle powinnaś odróżniać fantasy od powieści okultystycznych. Te ostatnie faktycznie mogą zawierać realnie występujące nadprzyrodzone elementy lub też chociaż w poważny sposób nawiązywać do symboliki okultystycznej. "Zmierzch", "HP", "Akademia Pana Kleksa" należą do że wzbudzam wyrzuty sumienia zupełnie niepotrzebnie i przez to krzywdzę innych. Wynika z tego, że ważniejsze jest dobre samopoczucie niż świadomość."Zupełnie błędny wniosek. Potencjalne wyrzuty sumienia i dezorientacja jaką wywołujesz nie są kwestią świadomości, bo sama przecież wiesz, że nie jesteś do końca pewna wszystkich swoich poglądów. Jeśli miałaby tu być jakaś świadomość, to narzucona przez Ciebie - świadomość Twoich poglądów, a nie świadomość rzeczywistości, rzeczywistych konsekwencji czy zagrożeń. I żeby nie było niedomówień, to samo się tyczy poglądów KK. Jak wiele osób, uważam, że można być osobą wierzącą i nie zgadzać się z jakimiś poglądami KK. I dałam Ci wyżej przykład by pokazać, że wyrzuty sumienia bardzo często mogą wynikać z wrażliwości (będącej jak najbardziej pozytywną cechą) i poczucia - często błędnego - że coś się robi/zrobiło/myśli źle (poczucia winy). Ad.:"Jeżeli widzisz że ktoś robi coś złego, to mówisz mu żeby tego nie robił."No i właśnie dlatego tłumaczę Ci, że źle robisz. Ad.:"Nie widzisz w Tłajlajcie ani w niektórych ksiązkach fantastycznych niebezpieczeńśtwa, wydaje Ci się więc to irracjonalne, ale spróbuj zrozumieć. Wyobraź sobie coś, co jest groźne dla Ciebie, a dla mnie nie. Może zrozumiesz wtedy, że nie chcę nikogo dręczyć, tylko ostrzec."Napisałam Ci wyraźnie, że wiem, że książki jak i filmy potrafią być niebezpieczne. I nie piszę tu o konkretnym gatunku (!). Co więcej zdaję sobie sprawę z tego, że ludzie nie powinni zajmować się pewnymi dziedzinami wiedzy jeśli nie są na to gotowi lub/i z niewłaściwych pobudek. Oczywiście, że dostrzegam niebezpieczeństwa. Jednak wiem też, że niebezpieczeństwa istnieją również w związku z rzeczami niepowiązanymi z okultyzmem (magią, szatanem itp. - cokolwiek masz na myśli) i na nie także należy zwracać uwagę. Właśnie w tym rzecz, by potrafić odróżnić coś niebezpiecznego od bezpiecznego. Nie wiem jak Ci to dokładniej wyjaśnić, ale robisz szum wokół pewnych rzeczy i przez to czynisz niewidocznymi faktyczne niebezpieczeństwa. To jest tak jak z tymi sektami. Odmalowujesz sektę jako niezwykle egzotyczne zjawisko niezwykle mocno odcinające się od otoczenia, na pierwszy rzut oka nienormalne i przez to łatwo rozpoznawalne. Im więcej osób nabierze takiego przekonania - że sekty można tak łatwo rozpoznać, bo są tak dziwne już na pierwszy rzut oka - tym więcej nawet nie zauważy, gdy przystąpi do sekty. Bo tak naprawdę bardzo wiele organizacji o charakterze sekty nie sprawia od razu takiego wrażenia. Chodzi o to, że zwracasz uwagę ludzi na rzeczy, które nie są ważne i odciągasz ich uwagę od faktycznie istotnych, osłabiasz ich czujność. To samo właśnie dotyczy tej kwestii seksualności i dzieci. Dlatego napisałam Ci, że założę się, że więcej wiem na ten temat, bo widzę na jakie rzeczy zwracasz uwagę. Co jak interpretujesz. Co łączysz z jakimi konsekwencjami itd. i wiem, że rzeczywistość dotycząca tych kwestii wygląda zupełnie inaczej. Ad.:"Nie napisałam ze szerzysz porgnogragię, w życiu bym nie napisała czegos takiego. "Nie napisałam, że to napisałaś. Napisałam cytuję:"Zaraz Ci wyjdzie, że szerzę pornografię i gwałcę dzieci.". To bardzo duża różnica. Podsumowując: Może w ogóle nie powinnam była odpowiadać, bo niepotrzebnie odświeżam ten temat, no ale odpowiedziałam. Co do dalszej dyskusji, to nie widzę sensu z tego względu, że nie bawi mnie ciągłe poprawianie takie jak np. to dotyczące ostatniego "Ad.". To do niczego nie prowadzi i z postu na post coraz mniej treści dotyczy początkowego tematu dyskusji. SarimatianJa równiez byłem (jestem?) ministrantem, ale u mnie ksiądz mówił, że ministrantem jest sie na całe życie. Całkowicie potwierdzam Twoja refleksyjną wypowiedź odnośnie kwestii kościelnych - lepiej bym tego nie do podanego linku ustosunkowujcego się do Zmierzchu - (50 prawd objawinych, tak ? ) to muszę sie zapytać, w jakim celu to pisałeś ?Mówie to jako osoba całkowicie neutralna, nie jestem absolutnie fanatykiem Zmierzchu, jednakże nie potrafię zrozumieć co Cię do tego skłoniło ? Ten tekst wyglądał jakbyś musiał codziennie z rana pisać cos podobnego na dany film ... Jakby to była Twoja praca, którą musisz wykonać i bardzo jej nie lubisz. To nie jest absolutnie żaden atak czy też oskarżenie, po prostu odniosłem takie wrażenie. Jakby to ująć - przyczepianie się na siłę. Stary, podaj mi jakikolwiek film to zrobie również zabawna liste - uwierz teraz słowo wyjaśnienia dla tłumu oczekających mojej pracy ( ; DD ), która miałem sie podzielić - niestety nie mogłem odnaleźć pliku tekstowego ; /. Jestem jedynie w posiadaniu wersji realnej, fizycznej, rzeczywistej, materialnej - słowem : na kartkach. Muszę jedynie rozglądnąć się za skanerem i powinno być dobrze. Co prawda mam też plik mp3 ale go nie wysle, co byście nie śmiali się z pomyłek i niecenzuralnych wyrazów, które pod wpływem gniewu spowodownego przeróżnymi bodźcami zewnętrznymi docierającymi do mojej świątyni nauki z kuchni i ulicy, nagminnie pojawiały się w czasie próbnego i teraz wypada przeprośić wytrwałych, którzy w akcie desperacji doczytali moje wypociny do końca, za trudno czytający się tekst. Widać moja polonistka nie myliła się, kiedy na końcu wypracowania czytałem " Panie XXX...ski, staraj sie budować zdania mniej złożone ".Pozdrawiam ; ) Big Up, Bless Ya, Take Care and Brush Ya Teeth ; P wick3d ocenił(a) ten film na: 1 Ja wierzę w konia na turbowrotkach mieszkającego w niebie, który kontroluje nasze całe życie tak jak wasz Bóg. Zlinczujecie mnie za to? Bo istnienie mojego konika jest tak samo prawdopodobne jak waszego cudownego Boga, katoliccy przyjaciele, do tego na szczęście żyjemy w takim świecie gdzie kościół ma G-za przeproszeniem do gadania w sprawach kto i jakie powinien mieć poglądy, osobiście ten gniot zasługuje w moich oczach na ocenę 4/10, ale nigdy by mi do głowy nie przyszło, że w jakiś sposób może on urazić czyjąś wiarę ponieważ jestem na tyle poważnym człowiekiem, że odróżniam fikcję od rzeczywistości, radzę wam zrobić to samo i przestać tutaj "Radio Marjonizować", czasy inkwizycji minęły pogódźcie się z tym. użytkownik usunięty ocenił(a) ten film na: 1 wick3d "Zmierzch a wartośći chrześcijańskie"... nigdy nie przyszłoby mi do głowy taki temat założyć. Naprawdę jestem pełen nie do końca pozytywnego podziwu dla osoby która się nagłowiła aby taki temat założyć i mieć na powyższy temat sporo do powiedzenia. Jeśli natomiast temat ten wypłynął z tej osoby całkowicie naturalnie i spontanicznie to z całym szacunkiem ale taka osoba potrzebuje pomocy...Polecam założenie podobnego tematu w filmie Shrek, jest on niestety antyklerykalny gdyż zachęca do bezbożnego ożenku ogrów, które jak wiadomo nie mają wstępu do niebieskiego królestwa pana oraz nie powinny otrzymać daru jakim jest owy sakrament. Tylko człowiek to dziecię boże i boży pomazaniec, boga w trójcy jedynego i wszechmogącego. OOO!! padnij na kolana o niewierny, chwal swego pana albowiem nie znasz dnia ani godziny a powtórne jego przyjście poprzedzone triumfem szatana odzieli plew od ziarna nieskazitelnego które dało owoc dobry. OOO!! przejrzyj na oczy grzeszniku gdyż sprawiasz ból panu swemu który Cię osądzi w dniu owym i gniew jego niczym piorun uderzy z niepohamowaną jest bliski, wampiry i ogry rozpierzchły się po świecie, niegodne diabelskie pomioty. Wartości i cnoty pana naszego Cię grzeszniku, padnij na kolana i módl się, śpiewaj psalmy w imię pana Twojego wszechmogącego w trójcy jedynego prawdziwego przez nas piosenkę: L dopa - pazury cezara. użytkownik usunięty ocenił(a) ten film na: 1 Sparrow, nudzisz już słoneczko. Tak ładnie nam się gadało na poczatku o piratach i herbatce, a teraz takie o mnie gluty smarujesz - doprawdy, rozczarowałeś mnie, myślałam że jesteś powazniejszy. Twej pomocy nie potrzebuję, dziękuję, natomiast radzę byś sam poszukał wsparcia - Twoja nieopanowana zaciętość i agresja świadczy o tym, że masz naprawdę jakiś problem z chrześcijanami. Zapewne nocą śni Ci się straszny, zły ksiądz z kropidłem :P użytkownik usunięty ocenił(a) ten film na: 1 Szczerze, chrześcijanie mnie nie obchodzą, inne religie także nie. Obchodzi mnie za to stan intelektualny ludzi w moim kraju i na planecie zwanej Ziemia. Nie interesuje mnie także co o mnie myślałaś. To czy jestem poważny w danym momencie czy nie, to jest moja wolna wola dana mi razem z rozumem i wolnością słowa. To, że w danym momencie zachowuje się niepoważnie nie świadczy o mnie wcale źle. Wsparcia szukam w samym sobie i w źródłach wiedzy, także w innym ŚPIEWAJCIE!!! Upadnij na kolana,Ludu czcią przejęty,Uwielbiaj swego Pana:Święty, Święty, Święty!Zabrzmijcie z nami Nieba,Bóg nasz niepojętyW postaci przyszedł chleba,Święty, Święty, Święty!Powtarzaj, ludzki rodzie,Wiarą przeniknięty,Na wschodzie i zachodzie:Święty, Święty, Święty!Pan wieczny zawsze, wszędzieKu nam łaską zdjęty,Niech wiecznie wielbion będzie,Święty, Święty, Święty! użytkownik usunięty ocenił(a) ten film na: 1 A królewna żyła długo i szczęśliwie. użytkownik usunięty ocenił(a) ten film na: 1 Tyle że nie wiedziała że król ją zdradzał z własną córką. ogrami (sic!) i wampirami. Również czytałam artykuł, chyba w "miłujcie się", że Kościół absolutnie zabrania czytania tej ksiązki, podobnie jak Harry'ego Pottera. I dlatego właśnie to był pierwszy i ostatni raz, kiedy przeczytałam katolicką gazetę. Jestem osobą wierzącą i praktykującą, ale też zagorzałą czytelniczką Harry'ego Pottera. Zmierzch też czytałam i obejrzałam. Nie mam z tego powodu żadnych wyrzutów sumienia, bo uważam, że książki fantastyczne i życie to dwa zupełnie sobie obce światy. Wystarczy umieć to rozróżnić i wiedzieć, że pies biegnący za nami to nie animag, a blady chłopak z naszej szkoły nie jest wampirem. pozdrawiam kate_sparrow To przeczytaj sobie co może się stać, gdy zaczniesz uprawiać "niewinne" wróżby. Od tego się zaczyna... Moniia Różne rzeczy mogą zaszkodzić. I w tym sama religia także. Z tymże też pozostaje taka kwestia, że nikt nikomu nie każe zajmować się magią, tarotem czy czymkolwiek i takimi rzeczami nie powinno się zajmować z ciekawości, dla zabicia nudy, czy szpanu. Dzieci oglądają (później czytają, albo im się czyta) bajki, w których występują czarodzieje, czarodzijki, wróżki, magiczne przedmioty typu jakaś kula, pierścień czy zaczarowany ołówek i rzadko kiedy kończy się tym, by te bajki sprawiały, że to dziecko zacznie uprawiać magię. W zasadzie gdyby w ten sposób oceniać wszelkie bajki - niby z takiego katolickiego punktu widzenia, to wyszłoby na to, że 99% o ile nie więcej jest szkodliwych. Baba Jaga jest kanibalką. W bajkach jest dużo potwornych rzeczy nawet nie związanymi z czarami (cokolwiek pod tą nazwą ktoś rozumie, a widzę, że ludzie potrafią uznawać jako magię prawie wszystko). użytkownik usunięty kate_sparrow Kate, mam w domu ten akrtykuł - zapewne chodzi Ci o tekst pani (taki z kolumną i plakatem filmowym)Jeżeli tak, to nie wydaje mi się, by było tam powiedziane jakoby ktokolwiek zabraniał czytania. Autorka podaje tylko pogląd, ze Z stoi w sprzeczności z zasadami wiary. MS to gazeta bardzo ale to bardzo specyficzna, wyjątkowo radykalna w wymowie i rozumiem, że może kogoś zrazić jej specyficzny język. Niemniej nie rozumiem, jak możesz zarzekać się, że nigdy nie przeczytasz więcej gazety katolickiej tylko dlatego że jedna z nich skrytykowała coś, co Ci się podoba. W zasadzie połowa powaznych magazynów filmowych objeżdża ostro Tłajlajt (z innych powodów, ale jednak), czy ich tez nie będziesz czytać? nie wierzę;) Osobiście uważam, iż osoba, która nie potrafi odróżnić rzeczywistości od fikcji, nie powinna nawet zaczynać tego typu książek, jak saga "Zmierzch". Jestem wierzącą i chodzę do kościoła. Przeczytałam wszystkie cztery książki, czego nie żałuję. Bez żadnych wyrzutów mogę stwierdzić, że były one jednymi z najlepszych, jakie przeczytałam w życiu. Owszem, zafascynowali mnie aktorzy, filmy, cała ta historia, lecz potrafię odłożyć to wszystko na półkę i kompletnie nie zawracać sobie tym głowy. Natomiast napotykam osoby(szczególnie nastolatki), które zwariowały na punkcie "Twilight", kupują książki o podobnej fabule, zachwycają się pierdołkami, jakie wychodzą w sklepach o tematyce"wampirzej", doszukują się wiecznie newsów o aktorach itp. To jest dla mnie absolutną przesadą! Jednakże artykuł w "Miłujcie się" nieco mnie zbulwersował. Wiadomo, że Kościoł ma swoje poglądy, ale wydaje mi się to czepianiem! Odniosłam wrażenie, jakby autorka tekstu chciała wzbudzić wyrzuty sumienia w tych, którzy przeczytali i polubili zarówno "Harry'ego Pottera" jak i sagę "Zmierzch" -jakby to był grzech(??). To TYLKO jakaś wymyślona historia - opisana w książkach i przedstawiona w filmach! Nie przestanę czytać pism katolickich, ale na pewne sprawy mam po prostu inne zdanie... lew890 ocenił(a) ten film na: 2 natalia100 Nie rozumiem postawy kościoła. Przecież wiedzą, że sprzeciw wobec "Kodu Leonarda da Vinci" tylko zwiększył liczbę zainteresowanych przeczytaniem tego, następnie krytykowali film, co również stało się dla Kodu dodatkową reklamą. A teraz zamiast nauczyć się na własnych błędach, powtarzają to ze "Zmierzchem". Ciekawe tylko czemu nie robili takiej afery z "Wywiadem z wampirem"? użytkownik usunięty ocenił(a) ten film na: 2 lew890 Wiesz, porównaj sobie popularność (niezaprzeczalną, ale jednak mieszcącą się w granicach statystycznego hollywoodzkiego filmu) "Wywiadu" oraz to istne pandemonium związane ze "Zmierzchem", tą całą obsesję i manię. To jak porównywać sezonową grypę do hiszpanki... Ale KK w ten sposób nakręca jeszcze maszynkę marketingową:P Powinni nic nie mówić i poczekać jak przejdzie, bo wierz mi przejdzie:P Za parę lat nastolatki będą podniecać się romansem wróżki z "chłopakiem z sąsiedztwa" i cała ich uwaga zwróci się ku nowemu filmowi a o zmierzchu zapomną i nie jest Mein Kampf z którym ciągnie się ideologia, Zmierzch to WuCetowe czytadło (dlaczego? bo wartość literacka jest porównywalna tylko do nadruków na papierze toaletowym, sorry ale taka prawda). użytkownik usunięty ocenił(a) ten film na: 5 Forest87 Nie zgadzam się, że za Tłajlajtem sie nie ciągnie ideologia - moim skromnym zdaniem ciągnie się, choć w małej nadzieję, że sprawdzi się połowa Twego mrocznego proroctwa i faktycznie o tym szajsie wszyscy prędko mówiąc, przypomniała mi się pewna scena ze "Shreka"....:D użytkownik usunięty ocenił(a) ten film na: 5 PS> Widzę że czuwasz? LeaMao ocenił(a) ten film na: 4 jaka? :)moda na Zmierzch przejdzie na pewno. kiedyś był wielki szał na Harrego Pottera. czarodziej nadal ma mnóstwo fanów, ale już to nie jest to samo co kiedyś. użytkownik usunięty ocenił(a) ten film na: 4 LeaMao Lea, jaka w sensie że ideologia? hmm, sporo tego. dla mnie najgorsze są w Tłajlajcie fascynacja złem oraz rzecz, odrwaca się kota ogonem. dobro jest złe, zło jest dobre. nie ma dobrych wampirów, jeżeli wampir to metafora demona - jak może być dobry demon??? W każdym szanującym się horrorze (jak u Stockera) wampiry były prawie zawsze złe, co pokrywało się z mitycznym postrzeganiem ich jako metafory demonów, diabła. teraz wampir jest cool. picie krwi jest cool. wieczne potępienie jest cool. yeah. normalny facet to już za mało. teraz musi być wampir. potępiony. demoniczny. blady. ssający pumy w lesie. miłość kobiety i mężczyzny to już za mało? wszystko co mroczne, potępione, chore staje się ekscytujące i pociągające. dzieciaki nie chcą normalnego faceta tylko jakiegoś psychola który bedzie im opowiadał o ssaniu rzecz, hedonizm. pożądanie i zmysły są dla Belli wazniejsze od duszy. wazniejsze od troski o duszę jest to, żeby móc być z edziem, bo on jest taki seksowny i ją pociąga. nakłania go ciągle do seksu, choc on sam nie chce. zniechęca go do małżeństwa, choć on chce wziąć z nią ślub. wychodzi na to, że dla niej liczy się tylko przyjemność cielesna, ewentualnie emocjonlana. jaki by edzio nie był, nie chce też skazać belli na potępienie, co do kórego pewności mieć nie można - jest u wąpierzy czy go nie ma. a bella ma to gdzieś, namawia go żeby złamał zasady, bo chce żeby jej było miło. najwazniejsze dla niej to żeby było przyjemnie. toz to czysty hedonizm! Haha, ładnie ujęte ale świat przedstawiony rządzi się swoimi regułami, wampiry w Zmierzchu nie są demonami, tak naprawdę same nie wiedzą czym są, jest tam odniesienie do choroby, mutacji (te bajki z chromosomami) ale najważniejsze jest to, że wampiry posiadają sumienie, sam Edward na pytanie Belli czemu cierpi katusze i nie pije ludzkiej krwi odpowiedział: nie chcę być bestią (mimo iż nie wierzy we własne zbawienie, w przeciwieństwie do doktora, to stara się ze wszystkich sił żyć godnie, bez grzechu). Czy demony mają sumienie - nie. Więc w wizji Meyer wampiry nie są "złe" one wybierają czy podążać hedonistyczną ścieżką przyjemności czy pozostać wstrzemięźliwe i moralnie czyste. Co do przyjemności - którego nastolatka nie pociąga sex? Każdy jeden jest zainteresowany tym zjawiskiem i eksperiencja jego jest dla niektórych bardzo ważna, ale to opanowanie Edwarda i jego chęć poszanowania reguł (Kościelnych nota bene) prowadzi do tego, że nie następuje tutaj utrata czystości. W książce jasno jest opisane dojrzewanie nastolatka. Czy podczas pocałunku nie czujesz pożądania? Tylko silna wola może uchronić młode osoby przed seksem przedmałżeńskim. I Edward właśnie taką silną wole i opanowanie okazuje, to on jako bardziej doświadczony życiowo i bardziej dojrzały emocjonalnie postanawia odłożyć te szczególne chwile na noc poślubną. Czy to jest dążenie do hedonizmu, raczej nie. Natomiast pożądanie i pocałunki są wpisane w życie każdego normalnego nastolatka i hedonizmem bym ich nie nazwał. użytkownik usunięty ocenił(a) ten film na: 5 Forest87 Forest, nie chodzi o to, że Bella odczuwa pożądanie, ale o to ze JETS ONO DLA NIEJ WAZNIEJSZE OD DUSZY, jest głównym motorem jej działań, jest istotniejsze od wszystkiego innego - to jest właśnie hedonizm. Tylko, że Bella wierzy w to, że duszy nie utraci gdy stanie się wampirem;) użytkownik usunięty ocenił(a) ten film na: 5 Forest87 Ekhm, wybacz, ale nie do końca się zgodzę - ona sama nie jest pewna jak to będzie. Uznaje jedynie, że nie ma to dla niej znaczenia, czy zostanie potępiona, czy nie. Wg. Belli ktoś tak dobry i wspaniały i coś tam coś tam etc. itp. itd. jak Edziu nie może być istotą bez duszy, Edward uważa że jest jej pozbawiony i dlatego jest taki oporny na zmianę Belli, kwestia nie jest rozstrzygnięta. Ale jedno jest pewne Bella jest przekonana że Edziu ma duszę a skoro on ma to i inne wampiry powinny ją mieć (a poza tym czym jest dusza? chyba zdolnością do miłości, empatii, skruchy - a te wszystkie cechy charakteryzują Cullenów:P ) użytkownik usunięty ocenił(a) ten film na: 5 Forest87 Ekhm, no nie bardzo, bo gdyby tak było moja świnka morska też miałaby duszę. Faktem jest że każdy pierwszy lepszy filozof miał odmienne zdanie na temat duszy, jednak Ojcowie Kościoła swoją opinię ustalili już dość dawno. Więc albo się z nimi zgadzamy, albo nie. Ja się zgadzam. Chodzi o istnienie "elementu duchowego obdarzonego świadomością i wolą w taki sposób, że ‘ja’ ludzkie trwa nadal. Na oznaczenie tego elementu Kościół posługuje się słowem ‘dusza’, dobrze znanym w Piśmie Świętym i w Tradycji. Chociaż wyraz ten przybiera w Biblii różne znaczenia, Kościół uważa jednak, że nie ma po temu żadnych poważnych racji, aby go odrzucić, owszem, uznaje za rzecz bezwzględnie konieczną mieć jakiś środek słowny dla uzasadnienia wiary chrześcijańskiej” (List Kongregacji dla Doktryny Wiary w sprawie niektórych zagadnień związanych z eschatologią, Rzym 1979, s. 5)." Zaś Bella niestety najbardziej na świecie myśli o swojej własnej przyjemności psychofizycznej, więc za hedonistkę można ją uznać. użytkownik usunięty ocenił(a) ten film na: 5 LeaMao Babka zmierza zresztą w wyrażną stronę. Kolejna jej książka, Intruz, jest jeszcze gorsza niż Tłajlajt. Duch przebywający w człowieku... To aż tak oczywiste, że aż boli! :PCałe szczęście ze rpzynajmniej warsztatowo babka jest denna i wychodzi jej chała. Strach pomyśleć co by było, gdyby te ksiązki były dobrze napisane :P Ale może jeszcze zmądrzeje kobieta, w końcu Anne Rice też zaczynała od gotyckiego soft-porno, a potem się nawróciła :) Intruza nie czytałem i nie będę się jestem kiedy zrozumiesz, że Meyer jest kobietą na dorobku i liczy się kasa, szczerzę wątpię, żeby była wysłanniczką szatana i pisząc te bzdety odprawiała okultystyczne rytuały:P użytkownik usunięty ocenił(a) ten film na: 5 Forest87 Nie uważam że jest wysłanniczką szatana ;P Gdzieś pod pierwszym zmierzchem załozyłam temat "Zmierzch jako produkt marketingowy", zapraszam na zwiedzanie. UWażam że jest staraą cwaniarą która wykorzystuje modę na okultuzm, magię i wampiry. Idzie w tę stronę własnie dlatego, że to jest teraz najmodniejsze. Podejrzewam że zwisa jej troska o to jaki wpływ jej ksiązki będą miały na młodzież. Tak czy owak mam nadzieję, ze ludzie przejrza na oczy i rpzestaną kupować ten szajs. Brawo! Dość emo-pseudo-wampirów i barachelnych harlequinów o niczem. Skoro magia je ble wg. kościoła, to jak się mają do tego te wszystkie cuda i objawienia. Bo jesli o mnie chodzi to to też użytkownik usunięty kromka77 No to już na pierwszej stronie omawaialiśmy, że magia i cuda to nie to samo :) Pzdr. nina6x ocenił(a) ten film na: 6 Czytając ten wątek przypomniałam sobie jak nie tak dawno będąc w kościele podczas kazania ksiądz chciał uświadomić wszystkim jak niesamowite jest to co dzieje się podczas mszy podczas przemiany i tym samym nazwał wszystkich nas członków kościoła katolickiego "krwiopijcami"-dokładnie padło to słowo(ludzie patrzeli po sobie troche dziwnie)bo przecież pijemy krew Chrystusa... LeaMao ocenił(a) ten film na: 4 nina6x co do pytania "jaka" to miałam na myśli scenę ze Shreka :) LeaMao Może jestem szalona bo kocham całą sagę (tak jestem hedonistką, taka moja ludzka natura), ale poniekąd zgadzam się z autorką tematu...trudno się nie zgodzić, gdy ktoś nie rzuca słów ot tak na wiatr i umie je poprzeć właściwymi argumentami...czytając książkę nieraz nasuwało mi się na myśl jak to się ma do chrześciajństwa....i oczywiście widzę pewne nieścisłości, jesli chodzi o tą całą dusze Ewarda i Belli...Ale musimy mieć na uwadze, że chrześcijaństwo to nie jest religia wszystkich ludzi na świecie, a książka robi szum na skale światową..więc myślę, że poprostu trzeba ją traktować jak coś zmyślonego, coś co ma tylko niejako zaspokoić naszą potrzebe rozrywki, czytania, rozwijania bo jakby nie było czytanie 2 str wiadomo, że ta cała historia jest niemożliwa, ale gdyby jednak była realna...gdyby wampiry chodziły po naszym świecie, na pewno znalazły by się Belle Swan...my ludzie jesteśmy słabi i nie mam tu na myśli, że to coś złego. (przedwczoraj widziałam na polsacie jak babka trzymała skorpiona w buzi ponad 2 min, więc czemu by nie sfiksować na punkcie vampira?)tak czy siak zawsze miło pokonwersować z osb która umie trzymać poziom konwersacji i nie koliduje z moimi imperatywami;) użytkownik usunięty LeaMao LeaMao, scena z samego początku, gdy Shrek siedzi w toalecie. Forest napisał :"Zmierzch to WuCetowe czytadło (dlaczego? bo wartość literacka jest porównywalna tylko do nadruków na papierze toaletowym" i od razu mi sie przypomniał Shrek siedzący w wychodku :/Nawiasem mówiąc, akurat z tym zdaniem się zgadzam, chociaż to dość drogi papier toaletowy, w przeliczeniu kilka dych za kilogram... To już lepsza Regina twójwarstwowa, przynajmniej miękka i ładnie pachnie;) Pisałaś, że "zgodnie z naukami Kościoła" - czyli my ludzie, Homo Sapiens mamy nie myśleć tylko wierzyć? Już raz Kościół zabraniał myślenia i doszło do jego rozłamu - chodzi mi o predestynacje. Wg. KK człowiek ma wolną wolę, a jednocześnie Bóg jest wszechwiedzący, więc zakładając, że mamy wolną wolę:Staję przed wyborem: Kawa czy herbata? - wybieram na to Bóg? Jako, że jest wszechwiedzący, wie, że wybiorę herbatę, czyli tak naprawdę muszę to zrobić, nie mogę wypić sobie kawki bo to stoi w sprzeczności z Boskimi planami, konkludując - człowiek nie ma wolnej do świnki morskiej czy ona kocha? Raczej nie, więc duszy nie posiada, czy Edziu kocha?W Zmierzchu nie możemy kierować się "naukami Kościoła" ponieważ Meyer stworzyła inny świat, tam wszystkie zasady są jak gwoździe i młotek, a Ty usilnie próbujesz używać śrubokrętu z naszego świata. Po prostu w książkach tak jest, jak autor chce, żeby niebo było zielone to tak jest, jak Meyer chciała żeby wampiry miały dusze, to mają. użytkownik usunięty ocenił(a) ten film na: 5 Forest87 "Co do świnki morskiej czy ona kocha? Raczej nie, więc duszy nie posiada,czy Edziu kocha? " - od razu widać, że nigdy nie miałes świnki morskiej ;)A na serio, uczucie które żywi Edzio nie jest miłością, bo miłość nie ma w sobie nic egoistycznego. To raczej pożądanie, a nie używam, ponieważ Meyer użyła śrubek z naszego świata - gdyby w ogóle nie opowiadała o duszy i piekle, nie byłoby całego tematu. Skoro jednak użyła tych terminów, które są ściśle określone, mam prawo używac śrubokrętu. Ad wolnej woli: naprawdę, nie wyjasnię ci w dwóch linijkach tego, co zajęło teologom kilka dekad, ale sama miałam podobne dylematy z 10 lat temu więc rozumiem jak to jest. Wszechmoc nie polega na tym iż Bóg pozbawia nas wolnej woli. Gdyby chciał, mógłby - po prostu nie chce, bo woli mieć wyznawców, którzy sami przychodzą, a nie stadko niewolników. Dając Ci wybór nie przewiduje, którą opcję wybierzesz, ale wie, co czeka Cię gdy wybierzesz i jedną, i drugą. Czyli, trzymając sie metafory z herbatą, nie może przewidzieć czy wybierzesz kawę, czy herbatę, ale wie, co się stanie w obu przypadkach. Nie tak tłumaczył ksiądz w liceum:P On twierdzi, że takie rozumowanie jak przyjęłaś jest raczej oparte na ogromnej inteligencji, a nią (a nie wszechwiedzą) posługuje się czy egoistyczne jest podejście: mógłbym Cię skrzywdzić, chcę być przy Tobie, ale się o Ciebie boję więc odejdę henhen daleko, żebyś nie była narażona i będę wypłakiwał swoje wampirze oczy z tego powodu?Czy egoistycznym jest - nie żyjesz, po co mam żyć ja? (egoistycznym w stosunku do rodziny, na pewno nie w stosunku do Belli)Czy egoistyczny jest "Zabij mnie, nie ją!".Jeśli tak wygląda egoizm to ja szczerze cieszę się, że ludzie są egoistami, jeśli tak wygląda....Jak już wspomniałem, Meyer ma prawo napisać, że niebo jest zielone, co z tego, że niebo jest u nas i u niej w książkach? To nieważne, ważne co ona uczyniła prawdą. użytkownik usunięty ocenił(a) ten film na: 5 Forest87 A to jest bardzo dziwne, że tak twierdził, bo w kwestii inteligencji i użycia jej przez szatana ani Wojtyła, ani Heller by się z nim nie zgodzili ;) (specjalnie pisże w "świeckiej" formie, przez wzgląd na osiągnięcia tych osób na świeckiej niwie).Odchodzę, ale potem wracam. Sam nie wiem czego chcę. Raz Cię kocham, raz mam Cię w nosie. Narażam Cię na niebezpieczeńśtwo, ale jednak uczepiłem się Ciebie. "nie żyjesz, po co mam żyć ja?" - co to niby za miłość? umrę, bo mi smutno? To po prostu egzaltacja. użalanie się nad sobą. Kierowanie się wyłącznie UCZUCIAMI. Miłość to coś więcej niż Meyer nie ma prawa pisać że niebo jest zielone, bo nie jest. Moze stworzyć własny świat fikcji, basni, gdzie jest zielone. Ale nie może pisać, że nasze jest zielone. I nie mozesz mówić że ona "uczyniła coś prawdą", bo pradwa jest jedna, nie ma tak ze co ksiązka to inna prawda. Prawdy nie przelewamy z naczynia do naczynia. Prawdą w jej świecie jest to że wampiry mają duszę, jak będę chciał to napiszę książkę o latającej lokomotywie która przewodzi ludzi między Londynem a Birmingham i w MOIM ŚWIECIE PRZEDSTAWIONYM to jest prawda. Dlatego że to jest książka fantasy/sf lub baśń jak kto woli. Tutaj to ja jestem stwórcą dlatego pisarze nazywani są twórcami światów."Odchodzę, ale potem wracam. Sam nie wiem czego chcę. Raz Cię kocham, raz mam Cię w nosie. Narażam Cię na niebezpieczeńśtwo, ale jednak uczepiłem się Ciebie."Widać, że książek nie przeczytałaś, lub zrobiłaś to bardzo pobieżnie, dlaczego Edziu odchodzi? Bo wie, że naraża Bellę swoimi popędami, swoim pożądaniem, jednak z tego rezygnuje i odchodzi (czy takie poświęcenie jest egoizmem?). Dlaczego wraca? Okazuje się że Bella bardziej jest zagrożona gdy nie ma ochrony Cullenów, vide Laurent czy Wiktoria.""nie żyjesz, po co mam żyć ja?" - co to niby za miłość? umrę, bo mi smutno? To po prostu egzaltacja. użalanie się nad sobą. Kierowanie się wyłącznie UCZUCIAMI. Miłość to coś więcej niż uczucia"Nigdy tak nie pisz, mój przyjaciel powiesił się po wypadku samochodowym swojej żony (zginęła razem z córką), i nigdy w życiu nie nazwę go ani egzaltowanym, ani nie powiem, że to użalanie się nad sobą - po prostu nie wszyscy są w stanie przetrwać i im większa miłość (a miłość to też emocje i uczucia) tym ciężej poradzić sobie z ogromnym bólem jakim jest strata bliskiej osoby. Czy będziesz karała kogoś kto nie okazał się wystarczająco silny? Czy to jest zachowanie Katolika? użytkownik usunięty ocenił(a) ten film na: 5 Forest87 Nikogo nie każę i nie potępiam, bardzo współczuję Ci z powodu, o którym piszesz, bardziej że miałam podobny przypadek w gronie znajomych (kolega popełnił samobójstwo skacząc z okna). Tym bardziej jednak należałoby odwrócić sie na pięcie od wzorców które gloryfikują zachowania werteryczne, nie sądzisz? Poza tym jest kolosalna różnica między człowiekiem który traci żonę i dzieci w wypadku a jakimś smętnym chłoptasiem który ma zły dzień bo nie może po lekcjach poprzytulać dziewczyny która mu się moim zdaniem Edzio sam nie wie czego chce. Jeżeli zależy mu na dobru Belli powinien w ogóle nie zaczynać romansu z nią - dość dużo o tym mówi i wylewa swoje żale, ale ostatecznie jednak wybiera że z nią zostanie, więc chyba swoje odczucia bardziej ceni niż jej bezpieczeństwo. I nie mów mi że nie przeczytałam książek, bo przeczytałam - nacierpiałam się przy tym bardzo i za to poświęcenie należy mi się medal :PNie ma czegoś takiego jak "w jej świecie, w twoim świecie" itp. Meyer nie wymyśliła własnego świata ,pisze o świecie realnym. Nie stworzyła alternatywnej rzeczywistośći jak Śródziemie czy Świat Dysku, tylko opisuje naszą codzienność, zwykłe miasteczko, nawet wiadomo które i gdzie. Jak powiedział bohater Biloxi Blues, trzeba brać odpwoiedzialność za słowa. jeżeli tworzę baśń i akcja dzieje się w fantastycznym swiecie, to mogę pisać co mi sie zywnie podoba. Ale jezeli pisze o realnej codzienności i używam pojęć zupełnie niezgodnie z ich znaczeniem,to jest zwyczajne fałszowanie rzeczywistości. Więc w naszym świecie są wampiry, ciekawe.... użytkownik usunięty ocenił(a) ten film na: 5 Forest87 Nie, w naszym swiecie jest dusza.

z osobą niekatolicką ochrzczoną i małżeństwa między katolikiem i osobą nieochrz-czoną. Ma to swoje odniesie do założeń Soboru Watykańskiego II: „ci co wierzą w Chrystusa i otrzymali ważnie chrzest pozostają w jakiejś, choć niedoskonałej 10 W. Góralski, Małżeństwa katolików łacińskich z niekatolikami…, s. 76.

- Wystąpienie z Kościoła może ale nie musi wiązać się z apostazją – precyzuje ks. prof. Piotr Majer, kanonista, profesor UPJPII i konsultor Rady Prawnej KEP. W rozmowie z KAI ks. prof. Majer wyjaśnia, jakie są konsekwencje wystąpienia z Kościoła oraz co należy zrobić, by powrócić do wspólnoty. Przypomina też, że po wystąpieniu z Kościoła człowiek nie przestaje być katolikiem. Rozmowę publikujemy w związku z narastającą w Polsce w ostatnich miesiącach falą wystąpień z Kościoła. Ks. prof. Piotr Majer HENRYK PRZONDZIONO / GOSC NIEDZIELNY Maria Czerska: W ostatnim czasie nasila się w Polsce zjawisko apostazji. Czym jest apostazja z punktu widzenia prawa kanonicznego? Ks. prof. Piotr Majer: Warto wyjaśnić, że zjawisko, o którym mówimy, nie dotyczy apostazji w sensie ścisłym, choć tak bywa popularnie określane. Mamy natomiast do czynienia z formalnymi wystąpieniami z Kościoła albo mówiąc jeszcze ściślej – odstąpieniami od Kościoła. Dekret ogólny Konferencji Episkopatu Polski z 7 października 2015 r., który określa procedurę odstąpienia od wspólnoty nosi właśnie tytuł: „W sprawie wystąpień z Kościoła oraz powrotu do wspólnoty Kościoła”. Nie jest to dekret o apostazji. Na czym zatem polega różnica między „odstąpieniem” a „apostazją”? Odstąpienie może się wiązać z apostazją ale nie musi. Apostazja w rozumieniu prawa kanonicznego jest przestępstwem polegającym na całkowitym porzuceniu wiary chrześcijańskiej. Może się to wiązać ze wstąpieniem do jakiejś innej, niechrześcijańskiej wspólnoty religijnej lub z życiem całkowicie niereligijnym. Jak wspomniałem, deklarowana chęć wystąpienia z Kościoła może być motywowana apostazją. Może się jednak zdarzyć – i rzeczywiście się zdarza - że człowiek występujący z Kościoła nie chce całkowicie porzucać wiary chrześcijańskiej. Twierdzi, że jest wierzący, nie chce jednak pozostawać we wspólnocie, przystępować do sakramentów, uznawać zwierzchnictwa papieża i biskupów, itp. Wtedy mamy do czynienia ze schizmą. To przestępstwo, polegające na odmowie uznania zwierzchnictwa biskupa rzymskiego lub utrzymywania wspólnoty z członkami Kościoła uznającymi to zwierzchnictwo; wiąże się z wypowiedzeniem posłuszeństwa i zerwaniem widzialnych więzów komunii kościelnej. Powodem odstąpienia od wspólnoty może też być herezja – czyli uporczywe zaprzeczanie jakiejś głoszonej przez Kościół prawdzie, co jednak też nie jest tożsame z całkowitym porzuceniem wiary chrześcijańskiej. Czego dotyczy dekret KEP? Gdy po raz pierwszy wchodził w życie pojawiały się głosy krytyczne: „Jak to może być, że w Kościele podajemy instrukcję popełniania przestępstwa, procedurę grzechu?”. Tymczasem nie jest to procedura popełniania przestępstwa, ale swego rodzaju instrukcja postępowania dla duszpasterza: jak ma się zachować w sytuacji, gdy przychodzą do niego osoby deklarujące chęć wystąpienia z Kościoła katolickiego. Dlatego w dekrecie czytamy że obowiązkiem duszpasterza jest przeprowadzenie rozmowy z takim człowiekiem, by rozeznać, jakie są przyczyny jego odejścia, a następnie podjęcie starań – z miłością i roztropnością, nie z agresją i niechęcią – by zachęcić go do porzucenia tego zamiaru. Ale jeśli te starania nie odniosą skutku, trzeba przyjąć jego oświadczenie woli i nadać mu dalszy bieg kanoniczno-proceduralny. Nie trzeba dodawać, że dla każdego księdza jest to smutne zadanie, bo każde odejście jest jakąś porażką – tak duszpasterza, jak i odchodzącego. Jakie są konsekwencje wystąpienia z Kościoła? Osoba składająca deklarację o wystąpieniu z Kościoła – niezależnie, czy wiąże się to ze schizmą, herezją, czy apostazją – nie przestaje być faktycznie jego członkiem. Z Kościoła nie da się wystąpić tak jak z jakiejś organizacji, gdzie składa się legitymację, dopełnia formalności i faktycznie przestaje się należeć do danej grupy. Człowiek ochrzczony, nawet jeśli złożył deklarację o wystąpieniu i nie uczestniczy w życiu Kościoła, a nawet jest do niego i do samego Pana Boga wrogo nastawiony, nie przestaje być chrześcijaninem, nie przestaje być członkiem wspólnoty ochrzczonych. Chrzest jest pewnym historycznym faktem, którego skutki trwają i nie można ich unicestwić, utracić. Jak pisze św. Paweł, nic nie może nas odłączyć od Chrystusowej miłości (por. Rz 8, 35). Dlatego osób, które odeszły od wiary ale później zdecydowały się wrócić, nie chrzci się ponownie. „Semel catholicus, semper catholicus” – kto raz został katolikiem, ten będzie nim na zawsze. Natomiast deklaracja o wystąpieniu z Kościoła – niezależnie od tego, czy wiąże się to ze schizmą, herezją czy apostazją – pociąga za sobą tę samą karę: ekskomuniki, czyli wyłączenia z uczestnictwa w życiu Kościoła. Na czym polega ta kara? Kara ekskomuniki polega na niemożności sprawowania i przyjmowania sakramentów świętych oraz sakramentaliów. Ekskomunikowany nie może przystąpić do sakramentu pokuty, otrzymać rozgrzeszenia, przystąpić do Komunii Świętej. Nie może też przewodniczyć obrzędom kultu. Dekret KEP wylicza szczegółowo te ograniczenia. To także zakaz pełnienia funkcji chrzestnego, świadka bierzmowania, czy świadka sakramentu małżeństwa, niemożność pełnienia urzędów i posług w Kościele, należenia do publicznych ruchów i organizacji kościelnych, wreszcie – pozbawienie pogrzebu kościelnego. Wiele osób występujących z Kościoła życzy sobie, by ich dane zostały wykreślone z ksiąg parafialnych. Był taki czas, kiedy sprawy wystąpień z Kościoła opierały się o sądy administracyjne, ponieważ niektórzy powoływali się na ustawę o ochronie danych osobowych (wtedy jeszcze nie funkcjonowało RODO ) i chcąc wystąpić z Kościoła wysyłali pisma czy maile do parafii chrztu z życzeniem, by dokonano tam wykreślenia ich danych z księgi ochrzczonych. Prawo kanoniczne w inny sposób reguluje tę sprawę, co wiąże się ze wspomnianym przez mnie faktem nieusuwalności chrztu, w związku z czym proboszczowie odmawiali wykreślania tych danych. Osoby, które chciały wystąpić z Kościoła odwoływały się do sądów administracyjnych, te zaś wydawały zróżnicowane wyroki. Po jakimś czasie, dopiero po wyroku Naczelnego Sądu Administracyjnego z 9 lutego 2016 r. ukształtowała się jedna linia orzecznicza, według której należy postępować zgodnie z przepisami prawa kościelnego. Nie ma żadnej sprzeczności między postanowieniami RODO a procedurą, która została uregulowana przez KEP w 2015 r. i jeśli ktoś pragnie złożyć oświadczenie woli o wystąpieniu z Kościoła, powinien to uczynić zgodnie z przyjętymi przez Kościół przepisami. W przypadku wystąpienia nie wykreśla się danej osoby z księgi ochrzczonych lecz przy informacji o chrzcie umieszcza się stosowną adnotację, która musi być odtąd również umieszczana na świadectwie chrztu. Nie wystawia się też żadnego zaświadczenia o wystąpieniu z Kościoła. Można natomiast otrzymać świadectwo chrztu ze wspomnianą adnotacją. Dekret mówi nie tylko o wystąpieniach ale również powrotach. Jak można wrócić do wspólnoty? Powrót osoby, która wystąpiła z Kościoła, polega na zdjęciu kary ekskomuniki. Jest to możliwe, gdy człowiek dotknięty tą karą „odstępuje od uporu” – to sformułowanie z Kodeksu Prawa Kanonicznego – w sprawie, która stała się przyczyną jej nałożenia. Ekskomunika należy do tzw. kar poprawczych. Innymi słowy, nie chodzi o to, by człowiek był nią dotknięty do końca życia, ale by zmienił swoje postępowanie. Jeśli ktoś, kto wystąpił, przeżywa nawrócenie, chce pojednać się z Kościołem i praktykować swoją wiarę we wspólnocie, powinien zgłosić się do proboszcza, przedstawić swoje dane, okoliczności i motywy wystąpienia z Kościoła oraz pragnienie powrotu. Oczywiście nie może to mieć charakteru tylko urzędowego; ważne jest, by było to realne nawrócenie i chęć naprawy tego, co wcześniejszą decyzją zostało zniszczone. Proboszcz zasadniczo nie ma władzy zwolnienia z kary kościelnej, ale przedstawia prośbę wiernego ordynariuszowi miejsca, który może zdjąć ekskomunikę. Wówczas człowiek powraca do wspólnoty i może, już bez żadnych dodatkowych procedur, przystępować normalnie do sakramentów. Są oprócz tego dodatkowe przepisy szczególne, mające zastosowanie w sytuacji niebezpieczeństwa śmierci – wówczas zwolnić z kary wiernego może każdy kapłan. W pewnych sytuacjach, gdy wiernemu trudno byłoby dłużej przebywać bez sakramentów, z kary może też zwolnić go kapłan w konfesjonale, a potem udzielić rozgrzeszenia, z tym jednak zastrzeżeniem, że człowiek ten w ciągu miesiąca zgłosi się do ordynariusza, by ten decyzję spowiednika potwierdził. Warto pamiętać, że jeśli miało miejsce odstępstwo formalne i jest ono zapisane w akcie chrztu, w interesie samego powracającego jest to, by także fakt powrotu został odnotowany. Czy żeby być zwolnionym z kary trzeba spełnić jakieś szczególne warunki? Trzeba odstąpić od uporu. Jeśli ktoś odstąpił od uporu, ma prawo być zwolnionym z kary. Sytuację tę wyjaśnia kanon 1347, który brzmi: „Należy uważać, że od uporu odstąpił winny, który rzeczywiście żałował popełnienia przestępstwa, a ponadto odpowiednio naprawił szkody i zgorszenie lub przynajmniej poważnie to przyrzekł”. To, w jaki sposób należy naprawić szkody, zwłaszcza gdy przestępstwo miało wymiar publiczny, określa ordynariusz. Czy ubieganie się o zwolnienie z kary kościelnej powinno łączyć się z sakramentem pokuty? Gotowość do oczyszczenia się z grzechów w sakramencie pokuty jest wyrazem żalu i pragnienia powrotu. Zazwyczaj najpierw dokonuje się zwolnienie z kary, a potem spowiedź. Ile razy można wracać? Dyscyplina pokutna w pierwszych wiekach chrześcijaństwa była bardzo surowa. W III w. w części Kościoła odstępcom odmawiano przebaczenia, podobnie jak mordercom. W późniejszym czasie nakładano na nich publiczną wieloletnią pokutę. Św. Bazyli Wielki w IV w. pisał: „Kto wyparł się Chrystusa i zbezcześcił tajemnicę zbawienia, winien czyn swój opłakiwać publicznie i pokutować przez całe życie, a jedynie w przypadku, gdy odchodzi z tego świata, przez wzgląd na wiarę w miłosierdzie Boże można go uznać za zasługującego na dostąpienie do sakramentu”. Ale obecnie przepisy tego nie regulują. Ewangelia mówi, że wracać można zawsze. Kościół zawsze czeka z miłością na powrót. Oczywiście, gdyby odejścia i powroty się powtarzały, ordynariusz mógłby nabrać wątpliwości co do szczerości postanowienia poprawy. Od kiedy funkcjonuje obecna procedura występowania ze wspólnoty i powrotu? Przestępstwa apostazji, herezji i schizmy oraz kary za nie były w Kościele od zawsze. Już w 1 Liście św. Pawła do Koryntian czytamy, że nie można utrzymywać kontaktów z tymi, którzy dopuścili się szczególnie odrażających czynów: „Usuńcie złego spośród was samych” (1 Kor 5, 13) – to jest pierwowzór naszej ekskomuniki. W Kodeksie Prawa Kanonicznego z 1983 r. pojawiło się sformułowanie: „wystąpienie formalnym aktem z Kościoła katolickiego”. Pojawiało się ono w trzech kanonach dotyczących prawa małżeńskiego. Sformułowanie to rodziło poważne problemy, ponieważ nie było dokładnie wiadomo, co to znaczy „wystąpić formalnym aktem z Kościoła”. Pojawiały się różne interpretacje. Najwięcej wątpliwości dotyczyło wystąpień z Kościoła w celach podatkowych w przypadku katolików płacących podatki w Niemczech. Zdarzało się, że ludzie formalnie występowali z Kościoła, by uniknąć obowiązującego tam specjalnego „podatku kościelnego”, a w rzeczywistości chcieli jednak nadal wierzyć i praktykować. Sytuacje te rodziły tak wiele problemów i trudności, że w 2009 r. Benedykt XVI usunął to sformułowanie z Kodeksu Prawa Kanonicznego. Sytuacje wystąpień regulowane są poza Kodeksem. Nie ma ogólnokościelnej procedury. Określają ją poszczególne Konferencje Episkopatów dekretami takimi jak dekret KEP z 2015 r. Dekrety te zatwierdzane są przez Stolicę Apostolską i mają moc prawną. Mówiąc o apostazji, herezji i schizmie używa Ksiądz sformułowania „przestępstwo”. Czy jest to tożsame z grzechem, czy są to zupełnie różne pojęcia? W rozumieniu prawa kanonicznego każde przestępstwo łączy się z grzechem, choć nie każdy grzech jest przestępstwem. Większość grzechów, z których się spowiadamy to nie przestępstwa. Przestępstwem jest czyn, który został w karnym prawie kościelnym uznany za przestępstwo – np. nadużycie władzy, seksualne wykorzystywanie nieletnich, aborcja, ale również apostazja czy schizma. Przestępstwo jest grzechem, gdyż polega nie tylko na złamaniu prawa kościelnego, pochodzącego od człowieka, ale również Prawa Bożego. W przypadku apostazji czy schizmy grzech polega na tym, że człowiek, który z mocy Prawa Bożego jest odpowiedzialny za swoją wiarę i ma obowiązek się o nią troszczyć, tę wiarę publicznie porzuca. Ten sam czyn może mieć konsekwencje na różnych płaszczyznach – na płaszczyźnie prawnej jako przestępstwo i na płaszczyźnie moralnej jako grzech. Dziękuję za rozmowę. Być chrześcijaninem we współczesnym świecie (2) Ks. Leonard Fic. Bądź na bieżąco! Kiedy mówię „wierzę w Boga chrześcijaństwa” (nie hinduizmu, buddyzmu, islamu), to oznacza, że wierzę w Boga takiego, jakim On się objawił w Jezusie Chrystusie. Takiego, jaki stał się widoczny w Jezusie Chrystusie.

Po co ten tekst - zapewne wielu się zastanawia. Po co promować jątrzyciela, antychrysta i - w opinii wielu - pajaca. Otóż ja nie promuję. Na przykładzie Adama Darskiego, Nergala, można bardzo pięknie pokazać, że mimo iż wydaje nam się, że jesteśmy niezwykle rozwiniętym, otwartym i tolerancyjnym krajem, to tak naprawdę wciąż znajdujemy się w ciemnej... brzmienia - koncerty w Trójmieście Pomyśleć, że wszystko zaczęło się od niewinnego zdjęcia. Oto Nergal wrzucił na swoje konta społecznościowe selfie z Larsem Urlichem, perkusistą legendarnej Metalliki. No i zaczęła się burza w szklance wody. O co poszło? Zazdrość najpewniej. I zawiść. My, Polacy, mamy zawiść we krwi. Zwłaszcza względem swych rodaków."No chce się wybić!", "znowu robi szum wokół siebie", "pajac promuje się na nazwisku legendy" - takich opinii pojawiło się mnóstwo. No nie. Darski przede wszystkim nie musi robić wokół siebie szumu. Robią to za niego inni. A on - wiadomo, nie jest święty, czasem zrobi coś takiego, że można tylko schować twarz w dłoniach. Kto nie zrobił nigdy w życiu niczego idiotycznego, świadomie lub przypadkiem, ręka do góry. Tyle że znani ludzie są na świeczniku i pod pręgierzem opinii. Nergal to światowa gwiazda metalu. Jego Behemoth od mniej więcej 20 lat jest w absolutnej czołówce globalnego black metalu. Największe festiwale, światowe trasy. Naprawdę ktoś myśli, że potrzebny mu rozgłos zapewniany przez tanie sensacje? A fotka z Urlichem? Wyjaśniam - panowie są ziomkami. Znają się od lat, lubią. Legendarny perkusista, założyciel największego zespołu metalowego na świecie, Metalliki, kupił bilet na koncert Behemotha, a po występie wpadł zbić piątkę z Nergalem i polskimi muzykami. To naprawdę takie wydarzenie, aby ponownie wyklinać Adama Darskiego od czci i wiary? Tym bardziej że to nie było tak, że Nergal czaił się, żeby strzelić fotkę. To Urlich przyszedł oklaskiwać Behemotha na koncercie w Berkeley. I pogadać, jak kumpel z rzecz zauważył dziennikarz Jarek Szubrycht - gdyby Behemoth był drużyną sportową, stałby się jednym z najważniejszych projektów marketingowych naszego kraju. Ale że grają metal i nie wierzą w siły wyższe? No to cóż - ostracyzm. Zwrócił też uwagę - słusznie zresztą - że Norwegia i Finlandia ze swoich gagatków w czarnych szatach zrobiły atut. No tak, tyle że gdzie Rzym, gdzie zaczęła się cała afera z Nergalem? W 2007 roku. Wtedy ze stanowiska NBP ustępował Leszek Balcerowicz, po raz pierwszy w Polsce wystąpił Wu-Tang Clan, a w fabryce w Tychach wyprodukowano milionowego fiata pandę. No, dawno to było. W tym też roku Nergal miał czelność podrzeć Biblię na koncercie. Dokładnie 13 września w gdyńskim Uchu. I tu dochodzimy do chyba największego absurdu, który toczy ten kraj od wielu lat. Obraza uczuć religijnych. Co to w ogóle jest? Co to znaczy? Uczucia religijne to paradoks. Proszę mnie źle nie zrozumieć - absolutnie szanuję wybory każdego człowieka. Bo jest wolny, ma do nich prawo. Jednak wolność jednego kończy się tam, gdzie zaczyna drugiego człowieka. Dlaczego nie ma obrazy uczuć niewierzących? Żyjemy podobno w świeckim państwie. Otwartym, tolerancyjnym. Jednak w każdej szkole, urzędzie, obiekcie państwowym są krzyże. Co z innymi wyznaniami, z agnostykami, heretykami? Co z ich uczuciami?Czytaj także: Odczepcie się od polskiego rapu!Ale niech ktoś powie, że "papież ch*j" - będzie ciągany za nasze pieniądze po sądach, bo ktoś poczuł się urażony. Przecież to jest paranoja. To jest tak absurdalne, jakbym jako niewierzący obywatel szedł się procesować z kimś, kto powiedział, że Bóg istnieje i to mnie uraziło. Ludzie, szanujmy się!Niemniej są ludzie niejako skazani na hejt i ostracyzm. Ponieważ wymykają się tym zaściankowym kajdanom, w których Polska wciąż pozostaje uwięziona. I niestety na razie nie widać jakiegoś rewolucyjnego światełka, które zapoczątkowałoby istotne zmiany. Jak chociażby w Irlandii, gdzie przecież religia też od zawsze była niezwykle ważnym elementem życia i muszą być nawet kontrowersyjni, jak Adam Darski. Wystarczy, że będą inni, będą sobą. Ralph Kamiński, Michał Szpak, Doda. Albo, szukając bliżej - wysoko wrażliwe dzieci, które w szkołach nie mają życia, bo nie wpisują się w utarty schemat. Musimy się obudzić, ponieważ wyrośnie nam pokolenie jeszcze bardziej poharatane psychicznie niż millenialsi czy "zetki". Już jest dramat, a będzie jeszcze gorzej. Szanujmy się, powtórzę. Tylko tyle i aż tyle. Każdy ma prawo prowadzić swoje życie drogą, którą wybierze, i nikomu nic do tego. Tak samo przestańmy się przejmować rzeczami, które nas nie dotyczą. Tymczasem niedawno do Sejmu trafił projekt zmian w Kodeksie karnym autorstwa Solidarnej Polski, zakładający zaostrzenie przepisów za obrazę uczuć religijnych. Za publiczne wyszydzanie Kościoła mają grozić dwa lata więzienia. Jakże kuriozalnie brzmią słowa wiceministra sprawiedliwości Marcina Warchoła, który powiedział, że prawo trzeba zmienić, by chrześcijanie nie byli wykluczani z życia społecznego i nie byli zmuszani do ukrywania swojej wiary, tym bardziej że - jak podkreślał - praktyka zmierza do poszerzania wolności w innych dziedzinach np. praw osób LGBT i to kosztem na końcu do casusu Nergala. Robi muzykę dla określonego grona słuchaczy, którzy się z nią zgadzają i utożsamiają. Podobnie jak z jej przekazem. Więc, gdy na koncercie podrze Biblię lub nazwie jednego czy drugiego księdza "skur*ysynem", nie ma tu mowy o jakiejkolwiek obrazie czyichkolwiek uczuć. Dlaczego? Bo mówił to w swojej bańce. Tyle. Koniec. Kropka.

Better experience in portrait mode. Protestan dan Katolik adalah dua agama yang menyembah Tuhan yang sama, namun dengan prinsip iman yang berbeda. Pada awalnya, Katolik dan Protestan adalah satu agama, yaitu agama Katolik. By Sodowski Krzysztof Opublikowane 25 Styczeń, 2012 Z cyklu Związki – Religie – Duchowość wywiad z młodym, „studenckim” małżeństwem opowiadającym o religii, która stała się ważnym elementem ich życia, o duchowości codziennej, o rozwoju człowieka w wierze. Dorota i Paweł zgodzili się podzielić swoimi doświadczeniami z przygotowań do ślubu oraz do narodzin dziecka, przeżywanych przez nich w religii katolickiej. Duchowość – czym ona jest dla was? Paweł: Duchowość jest dla mnie subiektywnym podejściem do spraw wiary i płaszczyzną, która odróżnia człowieka od zwierząt. Jest charakterystyczna dla człowieka; określa stosunek do wiary, do Absolutu. Duchowość to sposób, w jaki ktoś przeżywa to, co się z nim dzieje w relacji z Bogiem. Dorota: Duchowość kojarzy mi się z religijnością, z przeżywaniem swojej wiary jakoś tak wewnętrznie. Od kilku lat tworzycie związek, od 3 miesięcy jesteście małżeństwem, spodziewacie się dziecka. W jaki sposób rozwijał się wasz związek i jakie miejsce zajmowała w nim religia i duchowość? P: Poznaliśmy się 3 lata temu, pracowaliśmy w supermarkecie. Na pierwszej randce poszliśmy do kościoła. D: Bo była msza po łacinie a Paweł lubi łacinę P: Oboje jesteśmy katolikami, a była niedziela. W ten sposób już od samego początku pojawiało się przeżywanie Boga w naszym związku. Rozmawialiśmy też o tym sporo żeby wybadać poglądy drugiej strony, a dalej rozwijaliśmy się w duchowości trochę niezależnie. Ja zainteresowałem się charyzmatem dominikańskim. Teraz mogę nazwać siebie świadomym katolikiem, nie to co wtedy; teraz bardziej „to” czuję. Pochodzimy też z zupełnie różnych domów. D: W moim rodzinnym domu przeżywanie duchowości jest nie do końca świadome, polega na częstym chodzeniu do kościoła, ale bez jakiegoś wgłębiania się w to. P: U mnie nie było żadnego przymusu, to był mój wybór, który pojawił się podczas bierzmowania. Wierzę i pogłębiam to ciągle. D: A teraz, kiedy rodzi nam się dziecko musimy być wzorem, musimy mu pokazywać drogę. P: Ważne dla nas jest to, że ślubowaliśmy wychować dziecko po katolicku. Oczywiście dopuszczam możliwość, że kiedy dorośnie i będzie mogło samo decydować, wybierze inną drogę. Pewnie trudno byłoby mi to znieść, ale zniósłbym. Oznacza to, że z duchowością łączy się też tolerancja na to, że inni nie są rozwinięci duchowo. Dlatego bardzo ciężko byłoby mi zaakceptować, że moje dziecko w ogóle nie przejawia zainteresowania sprawami ducha, nie chce o nich rozmawiać i odrzuca je. Duchowość i religijność innych jest czymś, co również nas dotyczy, a chcemy żeby inni też zostali zbawieni. Trudno jednak myśleć tylko o duchowości. Myślę, więc też o religijności, myślę o życiu wiecznym i stąd potrzeba żeby być zbawionym i żeby inni zostali zbawieni. Jak od strony duchowej przebiegały przygotowania do ślubu? P: Nie było w ogóle zastanawiania się czy brać ślub kościelny, czy cywilny. Wiadomo, że ten „prawdziwy”. (śmiech) D: Nam zależało głównie na ślubie, a nie na weselu, dlatego wybraliśmy księdza, z którym byliśmy związani. P: Wybraliśmy wiele rzeczy, które mogliśmy wybrać. Dowiedzieliśmy się o tym na naukach przedślubnych u oo. Dominikanów w Krakowie. Nauki były w październiku, a ślub w lipcu, więc mieliśmy dużo czasu na ich przemyślenie. Szybko doszliśmy do tego, że chcemy być razem i pojawił się pomysł wzięcia ślubu. Jasne było dla nas to, że zaręczamy się po to żeby wziąć ślub. Zaręczyliśmy się w sierpniu. Dowiedzieliśmy się, jakie są warunki wzięcia ślubu. Nauki nie muszą być we własnej parafii, można je sobie wybrać. Dominikanie opowiedzieli nam nie tylko o ślubie, ale o życiu po nim, łączyli teologię, psychologię i pedagogikę - rozwinęło to naszą duchowość. D: Mówili też o tym, żeby zawierzyć Bogu; że nie wszystko jest zależne od nas. P: Tam porównywaliśmy swoje systemy wartości i wypadliśmy w porównaniu bardzo dobrze, bo pierwsza trójka nam się zgadzała – najważniejszy jest Bóg przed naszą miłością i szczęściem. Nie zawsze to, co pojmujemy, jako wolę Bożą jest zgodne z naszym szczęściem, a szczęście pozornie może łączyć się z hedonizmem. D: Na tych naukach wiele rzeczy sobie uświadomiliśmy. P: Do ślubu bardzo się przygotowywaliśmy. Był on dla nas ważny jako sakrament, czyli taki namacalny, tu na ziemi, znak obecności Boga w naszym życiu. Poprzez małżeństwo już nie staramy się osobno o zbawienie – ja swoje, Dorota swoje - tylko razem, jesteśmy jednością w oczach Boga. I to było dla nas ważne. Chcieliśmy żeby goście mogli to poczuć. Często wśród naszych znajomych spotykamy się z podejściem, w którym to wesele, sukienka są ważniejsze, a nie ślub. D: Z tego powodu urządziliśmy skromne wesele, żeby ludzie pamiętali, że był ślub. Nie lubimy też tych wszystkich weselnych zabaw. P: Staraliśmy się jak najbardziej ingerować w mszę. Ingerencja polegała na wyborze księdza, czytań, psalmu, wybraniu osób, które będą czytać i śpiewać, na ułożeniu modlitwy wiernych. Na wybraniu samej formy rozpoczęcia, bo jest ich kilka. To, że po nas wychodził ksiądz i wprowadzał nas do kościoła, to był fajny symbol. Ale pojawiały się w związku z tym problemy, o których ostrzegali nas zakonnicy. Księża niechętnie zmieniają swoje zwyczaje. D: Nie na wszystko nam pozwolono. Przysięgę chcieliśmy mówić z pamięci, ale ksiądz powiedział, że gdzieś jest napisane, że musimy powtarzać po nim. Ale jedno takie ustępstwo jest i tak niezłym rezultatem. A gdybyście nie wiedzieli, że macie możliwość takich wyborów – jak by to mogło wpłynąć na wasze przeżywanie tego ślubu? P: Moglibyśmy to odebrać, jako bardziej narzucone nam przez wielką instytucję. D: Moglibyśmy się jakoś wewnętrznie nie zgadać na pewne elementy, a nie wiedzielibyśmy, że mamy możliwość wyboru. P: Na naukach polecono nam również pewne lektury przed ślubem, np. rozważania o przysiędze ślubnej. Dzięki temu nie było tak, że rozumieliśmy tylko jej połowę albo bezmyślnie powtarzaliśmy po księdzu. Musieliśmy się napracować żeby to wszystko zrozumieć. Czyli duchowość rozwijają nie tylko święte księgi czy natchnione homilie, ale również znajomość mechanizmów funkcjonowania swojej religii, jej przepisów i kodeksów. P: Chodzi o uświadamianie sobie tego wszystkiego, np. skąd się wzięły konkretne elementy ceremonii. Wiele rzeczy miało kiedyś swoje jasne zastosowanie, które do naszych czasów przetrwało w szczątkowej formie, w formie tradycji. Nie warto klepać bezmyślnie formułek, bo to nie ma sensu. To znaczy, że znajomość historii swojej religii, swojego nurtu duchowego pozytywnie wpływa na samorozwój w sferze religijnej i duchowej, mimo iż czasami możemy tam odnaleźć elementy trudne do zrozumienia lub zaakceptowania. W jakiś czas po ślubie Dorota poczuła, że jest w ciąży. Teraz już wiecie, że jest w 8 tygodniu i macie wyznaczony termin porodu. Jak się z tym czujecie? Jak dziecko wpłynęło na waszą duchowość? P: Pierwszą reakcją była radość. D: Cieszymy się. P: Czeka nas ciężkie zadanie w związku z jego wychowaniem. Z przekazaniem mu pewnych wartości. Skąd bierzecie przykład czy wzorce religijnego i duchowego wychowania swojego dziecka? D: O wychowaniu dziecka rozmawialiśmy na naukach przedślubnych, ale wiemy, że wiele rzeczy wyjdzie dopiero w praktyce. P: Na duchowość naszej rodziny duży wpływ mają nie tyle wzorce duchowe z naszych domów, co te wyniesione od dominikanów, bo ciągle się nimi interesuję, ciągle czytam, i to w nich nasze dziecko się wychowa. Czy przewidujecie jakieś problemy z wychowaniem dziecka? D: No pewnie! Dziecko pójdzie do przedszkola, do szkoły i zobaczy inny świat, rówieśników mających całkiem inne podejście do życia. P: Mam nadzieję, że będzie ciągle świadome, i że będzie potrafiło rozumieć naszą religię, że pójdzie w nasze ślady. Obawiam się jednak, że zupełnie tak nie będzie. Będę starał się to zaakceptować, oczywiście nie bez dyskusji. Obawiam się, że zostanie ateistą albo antyklerykałem, co będzie podstawą do konfliktów. I tutaj pojawia się hierarchia, o której mówiliśmy – ja nie zmienię mojego myślenia o Bogu po to, żeby mieć dobre stosunki z dzieckiem. Pojawia się tutaj zagadnienie różnicy pomiędzy duchowością a religijnością. Czy gdyby wasze dziecko było tak uduchowione jak tego pragniecie, ale w ramach innej religii to nie bylibyście z tego zadowoleni? P: Trudno mi teraz na to pytanie odpowiedzieć. Chciałbym żeby było dobrym chrześcijaninem. Najbardziej bym się cieszył gdyby było dobrym katolikiem, ale ewangelikiem czy wyznawcą prawosławia też może być. (śmiech) Duchowość praktykowana jest nie tylko w domowym zaciszu, jest ona ważną częścią życia społecznego. Jakie są wasze doświadczenia w przeżywaniu własnej duchowości wśród innych, oraz w doświadczaniu jej przejawów ze strony innych ludzi? D: Moi znajomi i znajomi Pawła różnią się od siebie. Moje koleżanki mają inny, poziom duchowości, ale jestem przez nie akceptowana. Ja chodzę co niedzielę do kościoła, a one raz na święta, ale ja to łączę z ich religijnością. Przed ślubem byłam nagabywana przez nie: „Dlaczego nie mieszkacie razem przed ślubem? Przecież wszystkiego trzeba popróbować”. P: Ja jestem bardzo dumny z tego, że noszę obrączkę na palcu. Kiedy spotykam się z żartami typu „stary coś ty zrobił?”, albo „jesteś stracony!”, to cieszę się, że jestem wśród nich przykładem kogoś, kto jest żonaty i jest z tego faktu szczęśliwy. Rzadko spotykamy młode pary, które się pobrały i przeżywają to tak jak my, ciesząc się z samego ślubu. Para naszych znajomych mieszkała razem przed ślubem, robili przed ślubem wszystko to, co robili po ślubie, i mimo że należymy do tego samego Kościoła, to w odmienny sposób przeżywamy chociażby sam ślub i jego znaczenie. Często spotykamy się z inną – wydaje mi się, że mniej świadomą -duchowością i religijnością. Spotykamy się również nie tyle ze świadomym odrzucaniem pewnych przepisów, ile ze zobojętnieniem, z którego wynika np. mieszkanie razem lub seks przedmałżeński. To dobre przykłady na różne sposoby przeżywania tej samej religii – różne duchowości. D: Nie przychodzi nam do głowy żadna para naszych znajomych, która byłaby w podobny do nas sposób rozwinięta duchowo. A czy byliście kiedyś wytykani palcami z powodu waszej religijności? D i P: Nie. Jak się modlicie? P: Podczas nauk zaproponowano nam kilka sposobów modlitwy. Próbowaliśmy modlitwy wspólnej i osobnej, pozostaliśmy przy osobnej. Działamy na tym polu niezależnie od siebie. D: Wiąże się to głównie z tym, że o różnych porach wstajemy i kładziemy się spać, bo ja pracuje na zmiany. P: I to jest tym, co nas tak bardzo różni. D: Ale chodzimy razem do kościoła na niedzielną mszę. Nawet, kiedy ja mam w niedzielę dyżur 12 godzinny to idziemy razem w sobotę wieczorem, mimo że Paweł mógłby iść w niedzielę. P: Niedzielna msza jest czasem, w którym się synchronizujemy ze sobą po całym tygodniu. Czy medytujecie? Stosujecie jakieś metody kontemplacyjne? P: Spontanicznie, kiedy cos mnie zainteresuje to poświęcam się temu, a nazwać by to można kontemplacją. Myślę nad tym, modlę się. A Dorota robi na chlebie znak krzyża, kiedy zaczyna go kroić. (śmiech) Praktykowanie religii to nie tylko modlitwa czy nabożeństwa, to również patrzenie na świat przez pryzmat Boga. Jak wygląda wasza relacja z Bogiem w takim zwykłym, codziennym życiu? D: Mi to pomaga w pracy. Jestem pielęgniarką. Zdarza się, że mamy ciężkie przypadki na oddziale i ludzie umierają. Właśnie w takich chwilach pomaga mi moja religia. Staram się nie przechodzić nad zmarłym do porządku dziennego, ale zamyślić się nad tą osobą, że to była czyjaś mama, córka; staram się pamiętać o odmówieniu „wieczny odpoczynek”. Pomaga mi to pogodzić się z tą śmiercią, bo widocznie tak musiało być. P: Dla mnie w trakcie dnia ciekawym jest obserwowanie różnych przejawów, jak wydaje mi się, ingerencji Boga. Wierzymy, że świat pochodzi od Boga, wiec kontemplacja świata może jakoś do Niego prowadzić. Jeśli zauważam coś takiego, to zachwycam się tym, a podczas modlitwy dziękuje, że mogłem to dostrzec. Niesamowitym cudem jest dusza mojego dziecka. Świat został stworzony przez Boga, a On cały czas jakoś w niego ingeruje, i dotyczy to również śmierci. Przy czyjejś śmierci pojawia się trud pamiętania o Bogu, o jego działalności, i o tym, że to do Niego wszystko należy. D: Myślę teraz również o takim codziennym zawierzeniu Bogu, bo nie wszystko od nas zależy. Nie zawsze wyjdzie tak, jak sobie zaplanujemy, a kiedy wychodzi inaczej, to nie znaczy, że wychodzi gorzej. P: Nie jest jednak tak, że wszystko uważamy za wolę Bożą. To nie jest tak, że wszystkim rządzi Bóg, tak jak fatum. Jeśli autobus się spóźnia, to niekoniecznie jest to wola Boga. Ingerencją Bożą jest stworzenie duszy. Opowiedzieliście o wielu bodźcach umacniających i rozwijających waszą duchowość. A czy zaznaliście sytuacji ją osłabiających? Jakie to były sytuacje? P: Dla mnie ciągłym sprawdzaniem siebie są rozmowy z innymi. Jest to konfrontacja moich poglądów z czymś czasami zupełnie odmiennym. Sprawdzanie siebie, czy to, co ja myślę jest tym samym, co (ja) czuję. D: Ogólnie we współczesnym świecie jest dużo pułapek. Bo ludzi ogarnia hedonizm. P: Przywiązuje się większą wagę do rzeczy materialnych. Bóg nie jest tak ważny dla ludzi jak kiedyś, bo jest wiele konkurencyjnych rzeczy. Komunizm był konkurencją dla religii, a sam nie był religią. Upadek religijności osłabia również duchowość. Warto uświadamiać sobie wiele rzeczy związanych ze swoją religią i duchowością, bo kiedy rozumiemy te rzeczy, nakazy i wymogi, rozwijamy się również my i nasze podejście do Boga - duchowość. Uświadamianie sobie jest świetnym celem. Pozwala pełniej żyć, a życie jest bardziej satysfakcjonujące. Przed nami jeszcze długa droga. Dziękuję wam bardzo za rozmowę. o2iX42h. 199 120 266 107 169 356 108 110 326

różnica między katolikiem a chrześcijaninem